- Igła zapraszałeś kogoś jeszcze? - zapytał Pit
- Nie, wszyscy jesteśmy, myślałem, że ty jeszcze do kogoś zadzwoniłeś żeby wpadł.- odparł Ignaczak
Piotrek poszedł zobaczyć kto dobija się do drzwi o tej porze, był bardzo zaskoczony gdy otworzył drzwi i pierwsze co zobaczył to bukiet róż a za nim Włodarczyka.
-Wojtek?! Co ty tu robisz? Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
-Cześć. Wiesz... pogadałem z kim trzeba i wiem.- Piotrek domyślał się kto to mógł być i zawołał- Igła! Chodź tu na moment! Biegiem!.
-Co się stało Piotrusiu?- Ignaczak wiedział, że kiedy Piotrek ma ostry ton to wie, że lepiej z Pitem nie zadzierać.- O! Cześć Wojtek, co cie tu sprowadza?
- To ty nic o tym nie wiesz?
-Ja? No co ty- Odparł dumnie
-Ekhem...Mogę wejść?- zapytał Wojtek
-Jasne wchodź, ty pewnie do Ani.- Wojtek skinął głową.- Poczekaj chwilę już ją zawołam.
Nowakowski skierował się do salonu.
- Ania masz gościa tylko się nie złość- powiedział niepewnie
- Okej... już idę. Pomóż mi wstać- wstała z pomocą chłopaków i poczłapała niezdarnie do przedpokoju i ujrzała przepiękny bukiet róż a za nim chłopaka o którym cały czas myślała.
Z perspektywy Ani
-Wojtek? co ty tu robisz?- była wściekła a zarazem zaskoczona.
-Przyszedłem cię odwiedzić i jeszcze raz przeprosić- i podał jej kwiaty, były piękne. Dziewczyna mimo to cieszyła się, że ją odwiedził, ale nie mogła tego pokazać żeby sobie czegoś nie pomyślał.
- Nie musiałeś.
- Ale chciałem.
-No okej, wejdziesz dalej?
- Jeśli nie przeszkadzam, to chętnie. - weszli do salonu gdzie była cała zgraja siatkarzy i kiedy zobaczyła wszystkie oczy zwrócone na nich i Krzyśka który charakterystycznie ruszał brwiami stwierdziła, że zabierze gościa do swojego tymczasowego pokoju. Wojtek usiadł na łóżku i zaczął się do mnie uśmiechać.
- Co się tak uśmiechasz? Myślisz, że jak znajdziesz mieszkanie Piotrka i przyniesiesz mi kwiaty na przeprosiny to ci wybaczę?
- Tt...tak właśnie pomyślałem- powiedział przerażony
-No i co ja mam z tobą zrobić?- zapytałam
-Przyjmij przeprosiny bo to na prawdę było niechcący - uśmiechną się niepewnie
-Okej. Pomyślę o tym. Napijesz się czegoś? Kawa? Herbata? Sok? Może coś wysokoprocentowe?
- Wystarczy herbata, przyjechałem samochodem.
-Myślałam, że na mecze przyjeżdżacie autokarem wszyscy. Zaraz wracam.
Poszłam zrobić nam herbaty sobie jak zwykle zrobiłam zieloną a Wojtkowi zwykłą. Znalazłam jeszcze coś słodkiego do jedzenia żebyśmy nie byli tylko o herbacie. A z Piotrkiem sobie pogadam co do pełnej szafki słodyczy którą przez przypadek znalazłam. Zalałam herbatę i wróciłam do Włodarczyka.
-Jestem, zrobiłam ci zwykłą czarną herbatę bo nie wiem czy pijesz zieloną.- podałam kubek siatkarzowi i usiadłam obok.
-Dziękuję. Jak kostka?- zapytał troskliwie.
- Już lepiej. Dobrze, że był jeszcze na hali po meczu lekarz chłopaków i zobaczył na moją nogę.- ujrzałam, że Wojtkowi ulżyło, ale coś go trapiło.
-Piotrek nie ma nic przeciwko, że jestem z tobą tutaj?
-Wiesz...
I nagle wpadł Krzysiek cały roześmiany i trochę już pod wpływem alkoholu.
- Oooo! Przepraszam! Chyba pomyliłem drzwi, nie przeszkadzajcie sobie.
W oddali było słychać śmiech i głos Fabiana
-Krzysiu ty tu jesteś podobno stałym gościem więc jak mogły tobie się pomylić drzwi? Ależ ty ciekawski.
W momencie nasz roześmiany Krzysiu zrobił się czerwony jak burak i jak szybko się pojawił tak szybko znikł. A my zaczęliśmy się śmiać.
- Może pójdziemy do chłopaków? Bo coś czuję, że nie dadzą mu spokoju a chciałabym to zobaczyć.
-Wiesz, ja to się będę zbierał bo czeka przede mną długa droga- powiedział Wojtek. Zrobiło mi się trochę smutno. Ale przecież to było oczywiste przecież on jest z Bełchatowa głupia. Zbeształam się w myślach.
-Okej, już jest późno faktycznie, a pewnie jutro masz trening.
-No tak zgadza się. To co nie gniewasz się już na mnie? - zapytał z nadzieją
-Hmm... Już chyba nie- uśmiechnęłam się szczerze.
-Ufff ulżyło mi, może wymieńmy się numerami, chciałbym utrzymać z tobą kontakt jeśli nie miałabyś nic przeciwko mimo, że jesteś z Piotrkiem i nie będzie mu to przeszkadzało?
-Jasne- nie chciałam na razie mówić, że jesteśmy rodziną niech sobie myśli, że jesteśmy z Pitem parą. Zabrałam telefon od chłopaka i wpisałam swój numer.
- Dziękuję za herbatę i mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
-Czekaj odprowadzę cię do drzwi. - odpowiedziałam. Poszliśmy w stronę drzwi wyjściowych i kiedy Wojtek wyszedł za próg, poczułam na plecach wzrok wścibskich siatkarzy, którzy wyglądali zza ściany.
- To do zobaczenia. - uśmiechnął się w moją stronę- Cześć chłopaki! Do zobaczenia na następnym meczu!
-No cześć Wojtek! - odkrzyknęli i zamknęłam drzwi. Skierowałam się do salonu i doszłam do wniosku, że był to błąd.
- No jak tam? - zapytał Igła a ja spojrzałam na niego wrogo. Ten skulił się jak mały piesek gdy coś złego zrobi.
-Igła masz u mnie przerąbane, a poza tym nie powinno cię to interesować. Co powie twoja żona gdy zobaczy cię w takim stanie?- zgasiłam go a ten skoczył na równe nogi i zaczął szukać telefonu a chłopki zaczęli się śmiać.
-O nie! 10 nieodebranych połączeń! - zaczął lamentować - Iwonka mnie udusi! Napisała, ,że mam dziś nie wracać do domu. I co ja ze sobą zrobię? Ktoś mnie przygarnie? - nastała cisza- ale z was koledzy - posmutniał. Zrobiło mi się go żal i powiedziałam, żeby został u nas na noc. Zobaczyłam wrogie spojrzenie Piotrka.
-No co? - zapytałam głupio.
-Nic - odpowiedział zły Piotrek
-Nie burmusz się bo z Tobą też mam do pogadania- odpowiedziałam
- Uuuuu....- usłyszałam resztę
-A ja co znowu zrobiłem?- zapytał smutno
- Jutro pogadamy- odpowiedziałam
-No to my się już będziemy zbierać- powiedział Penchev - Cześć wam! Powodzenia Cichy - poszli i usłyszeliśmy tylko cichnące śmiechy za drzwiami.
- Krzysiek przyniosę ci jakąś pościel i poduszkę.- powiedział Nowakowski
-Dziękuję kochani! - zaczął nas tulić ze szczęścia
- No nie ma za co. -odpowiedziałam- posprzątam i idę spać
- Nie ma mowy! Masz skręconą kostkę, nie możesz jej przeciążać! Pod prysznic i spać, ja sobie tu poradzę. - powiedział stanowczo Piotrek
- Okej to dobranoc kochani.
-Dobranoc - odpowiedzieli chórem
Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. To był długi dzień. Nawet nie miałam siły myśleć co się dziś wydarzyło. Byłam tak wykończona, że zaraz po położeniu głowy na poduszce usnęłam.
- Co się tak uśmiechasz? Myślisz, że jak znajdziesz mieszkanie Piotrka i przyniesiesz mi kwiaty na przeprosiny to ci wybaczę?
- Tt...tak właśnie pomyślałem- powiedział przerażony
-No i co ja mam z tobą zrobić?- zapytałam
-Przyjmij przeprosiny bo to na prawdę było niechcący - uśmiechną się niepewnie
-Okej. Pomyślę o tym. Napijesz się czegoś? Kawa? Herbata? Sok? Może coś wysokoprocentowe?
- Wystarczy herbata, przyjechałem samochodem.
-Myślałam, że na mecze przyjeżdżacie autokarem wszyscy. Zaraz wracam.
Poszłam zrobić nam herbaty sobie jak zwykle zrobiłam zieloną a Wojtkowi zwykłą. Znalazłam jeszcze coś słodkiego do jedzenia żebyśmy nie byli tylko o herbacie. A z Piotrkiem sobie pogadam co do pełnej szafki słodyczy którą przez przypadek znalazłam. Zalałam herbatę i wróciłam do Włodarczyka.
-Jestem, zrobiłam ci zwykłą czarną herbatę bo nie wiem czy pijesz zieloną.- podałam kubek siatkarzowi i usiadłam obok.
-Dziękuję. Jak kostka?- zapytał troskliwie.
- Już lepiej. Dobrze, że był jeszcze na hali po meczu lekarz chłopaków i zobaczył na moją nogę.- ujrzałam, że Wojtkowi ulżyło, ale coś go trapiło.
-Piotrek nie ma nic przeciwko, że jestem z tobą tutaj?
-Wiesz...
I nagle wpadł Krzysiek cały roześmiany i trochę już pod wpływem alkoholu.
- Oooo! Przepraszam! Chyba pomyliłem drzwi, nie przeszkadzajcie sobie.
W oddali było słychać śmiech i głos Fabiana
-Krzysiu ty tu jesteś podobno stałym gościem więc jak mogły tobie się pomylić drzwi? Ależ ty ciekawski.
W momencie nasz roześmiany Krzysiu zrobił się czerwony jak burak i jak szybko się pojawił tak szybko znikł. A my zaczęliśmy się śmiać.
- Może pójdziemy do chłopaków? Bo coś czuję, że nie dadzą mu spokoju a chciałabym to zobaczyć.
-Wiesz, ja to się będę zbierał bo czeka przede mną długa droga- powiedział Wojtek. Zrobiło mi się trochę smutno. Ale przecież to było oczywiste przecież on jest z Bełchatowa głupia. Zbeształam się w myślach.
-Okej, już jest późno faktycznie, a pewnie jutro masz trening.
-No tak zgadza się. To co nie gniewasz się już na mnie? - zapytał z nadzieją
-Hmm... Już chyba nie- uśmiechnęłam się szczerze.
-Ufff ulżyło mi, może wymieńmy się numerami, chciałbym utrzymać z tobą kontakt jeśli nie miałabyś nic przeciwko mimo, że jesteś z Piotrkiem i nie będzie mu to przeszkadzało?
-Jasne- nie chciałam na razie mówić, że jesteśmy rodziną niech sobie myśli, że jesteśmy z Pitem parą. Zabrałam telefon od chłopaka i wpisałam swój numer.
- Dziękuję za herbatę i mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
-Czekaj odprowadzę cię do drzwi. - odpowiedziałam. Poszliśmy w stronę drzwi wyjściowych i kiedy Wojtek wyszedł za próg, poczułam na plecach wzrok wścibskich siatkarzy, którzy wyglądali zza ściany.
- To do zobaczenia. - uśmiechnął się w moją stronę- Cześć chłopaki! Do zobaczenia na następnym meczu!
-No cześć Wojtek! - odkrzyknęli i zamknęłam drzwi. Skierowałam się do salonu i doszłam do wniosku, że był to błąd.
- No jak tam? - zapytał Igła a ja spojrzałam na niego wrogo. Ten skulił się jak mały piesek gdy coś złego zrobi.
-Igła masz u mnie przerąbane, a poza tym nie powinno cię to interesować. Co powie twoja żona gdy zobaczy cię w takim stanie?- zgasiłam go a ten skoczył na równe nogi i zaczął szukać telefonu a chłopki zaczęli się śmiać.
-O nie! 10 nieodebranych połączeń! - zaczął lamentować - Iwonka mnie udusi! Napisała, ,że mam dziś nie wracać do domu. I co ja ze sobą zrobię? Ktoś mnie przygarnie? - nastała cisza- ale z was koledzy - posmutniał. Zrobiło mi się go żal i powiedziałam, żeby został u nas na noc. Zobaczyłam wrogie spojrzenie Piotrka.
-No co? - zapytałam głupio.
-Nic - odpowiedział zły Piotrek
-Nie burmusz się bo z Tobą też mam do pogadania- odpowiedziałam
- Uuuuu....- usłyszałam resztę
-A ja co znowu zrobiłem?- zapytał smutno
- Jutro pogadamy- odpowiedziałam
-No to my się już będziemy zbierać- powiedział Penchev - Cześć wam! Powodzenia Cichy - poszli i usłyszeliśmy tylko cichnące śmiechy za drzwiami.
- Krzysiek przyniosę ci jakąś pościel i poduszkę.- powiedział Nowakowski
-Dziękuję kochani! - zaczął nas tulić ze szczęścia
- No nie ma za co. -odpowiedziałam- posprzątam i idę spać
- Nie ma mowy! Masz skręconą kostkę, nie możesz jej przeciążać! Pod prysznic i spać, ja sobie tu poradzę. - powiedział stanowczo Piotrek
- Okej to dobranoc kochani.
-Dobranoc - odpowiedzieli chórem
Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. To był długi dzień. Nawet nie miałam siły myśleć co się dziś wydarzyło. Byłam tak wykończona, że zaraz po położeniu głowy na poduszce usnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam cześć i czołem! Chyba na starość mi odbiło i postanowiłam dokończyć moje opowiadanie ^^
Co wy na to?? jestem ciekawa waszych opinii ;)
Pozdrawiam ;*