Któregoś wtorku na WF-ie:
- Ania ty trenowałaś siatkówkę?- zapytał zachwycony pan Gondi (tak go nazywano)
- Tak, na rozegraniu a co?
- Bo jestem trenerem w jednym z klubów i pomyślałem, że może chciałabyś grać?
-Ja? No pewnie! Właśnie szukałam klubu, żeby pograć.
- To wpadnij do nas. Treningi odbywają się we wtorki, środy i piątki, na razie przyjdziesz tak na próbę i jak ci dobrze pójdzie to dostaniesz wszystkie papiery i zostaniesz członkinią klubu.- napisał mi na karteczce adres gdzie znajduje się hala i dał mi ją kiedy wychodziłam z zajęć. Ta karteczka przykuła uwagę kilku dziewczyn, ale nie powiedziałam im niech je zżera ciekawość.Po lekcjach w busie Magda nie wytrzymała:
-Ej Ania no powiedz!- wystrzeliła
-Ale co??- Udawałam, że nie wiem o co chodzi
-Powiedz o co chodziło Mariuszkowi i co na tej kartce napisał
- Swój numer telefonu- powiedziałam złośliwie
-Ale śmieszne- powiedziała naburmuszona
-No dobra powiem ci...-przeciągałam i zamilkłam
Po minucie:
-Ekhemmm....
-Ale teraz???- zapytałam głupkowato
-No a kiedy???- zapytała zła
-No więc....
-Anka nie denerwuj mnie!- krzyknęła
-No nie krzycz! Już mówię - dobrze, że wyszłyśmy z busa bo nieźle by się na nas patrzyli ludzie - Dostałam propozycje grania w klubie w którym Mariusz jest trenerem. Napisał mi adres hali gdzie odbywają się treningi.
-Aaaa... ciesze się. Ania będzie zawodową siatkarką!
-Hahahaha cicho bądź! ludzie się na nas patrzą....a poza tym jeszcze nie od razu zawodowa siatkarka.
- Oj tam oj tam, ale i tak się cieszę
-Ja też jutro albo w piątek mam się wstawić na próbę a potem może będę członkinią klubu.
- To trzymam kciuki. O! mój bus. Dobra ja lecę , paaa - i ucałowała mnie na pożegnanie
- No pa pa
Wracając już do domu stwierdziłam, że pójdę sobie rynkiem i po siedzę chwilę na ławce. Lubie patrzeć na zabieganych ludzi którzy gdzieś się spieszą, albo na dzieci bawiące się przy fontannie. Coś mi podpowiedziało żebym tym razem popatrzyła na jedną z ławek. To co tam zobaczyłam zaszokowało mnie. Był to mój kochany chłopak z jakąś laską i jako wisienka na torcie całowali się. Byłam w szoku miałam ochotę tam odejść i dać mu z przysłowiowego liścia, ale stwierdziłam, że nie będę robić awantury na środku rynku. Zrobiłam dyskretnie zdjęcie, które posłuży jako dowód i wróciłam do domu bo odechciało mi się siedzenia na rynku.
Wieczorem kiedy Patryk przyszedł i leżeliśmy na łóżku postanowiłam z nim porozmawiać.
-Dziś jak wracałam z busa do domu bardzo mnie coś zaciekawiło i zrobiłam tego zdjęcie. Zobacz jakie fajne.- i podałam mu telefon. Kiedy to zobaczył zbladł.
-Kochanie.... ja... ja ci to wytłumaczę....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no i co tam??? przepraszam, przepraszam, przepraszam :( obiecałam i nie dotrzymałam słowa :(wybaczcie i bardzo proszę komentujcie to mnie motywuje do dalszej pracy :) a i dziś pojawiło się coś takiego jak "Informowani" (patrz prawa strona pod rozdziałami xD ) możecie zostawiać linki do swoich profili na ask'u a ja będę was tam informować o nowym wpisie :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz