wtorek, 10 czerwca 2014

6. I się zaczęło...

Wakacje minęły bardzo szybko. Codziennie widywałam się z Patrycją i Dagą. Byłam na meczach naszej Reprezentacji. To uczucie gdy cała hala śpiewa hymn Polski, "Pieśń o małym rycerzu". Chodziłam to na rower, rolki, basen, codziennie zabawa. Ostatni dzień wakacji postanowiłam spędzić na spływie kajakowym. Gdy wróciłam do domu byłam bardzo zmęczona, ale szczęśliwa. Wieczorem nastał czas przygotowań do szkoły, strasznie się denerwowałam. W końcu to nowy dzień w nowej "budzie". Z szafy wyciągnęłam czarną sukienkę. Wydawała się mi najodpowiedniejsza na rozpoczęcie roku szkolnego. Położyłam ja na fotelu. Udałam się do łazienki i wzięłam krótki prysznic. Potem poszłam oddać się w ramiona Morfeusza. Rano   wyprostowałam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż, a następnie poszłam założyć sukienkę, którą przygotowałam dzień wcześniej i założyłam czarne szpilki. Bardzo się denerwowałam. Ale zanim wyszłam postanowiłam jeszcze coś zjeść, bo nie chce zemdleć na pierwszy dzień szkoły. Padło na płatki z mlekiem. Jedząc mama przyszła do kuchni i powiedziała:
- Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję, ale strasznie się denerwuje...
-Dlaczego? Poznasz nowych znajomych, może ktoś z twojego gimnazjum będzie z tobą w klasie. Nic sie nie martw. - powiedziała pewnie Agata i uśmiechnęła się.
- No w sumie racja... może ci ludzie w nowej szkole okażą się bardzo fajni.
-Mogę cie podwieźć do szkoły jeśli chcesz. Wątpię żebyś doszła do szkoły w tych szpilkach, a jest blisko.
-Byłoby super. - Odpowiedziałam radośnie. Ciesze się, że mama mnie wspiera w takich chwilach. Dzięki niej czuje się o niebo lepiej, już tak się nie stresuje.
- No to idź do samochodu, a ja wezmę jeszcze klucze i zaraz będę.
Odniosłam talerz i kubek do zmywarki i poszłam do samochodu. Pod szkołą byłam 10 minut przed rozpoczęciem. Gdy mama odjechała stałam dobrą chwile pod szkołą. W końcu postanowiłam wejść.Uczniów nie było za dużo, ale na końcu korytarza widziałam znajome twarze, poszłam tam. Jak się okazało do klasy będę chodzić z Magdą i Kamilem, także mi ulżyło.
- O hej Magda - powiedziałam ze zdziwieniem
- Cześć Ania, co ty tu robisz??
- No... przyszłam na rozpoczęcie roku szkolnego
- No raczej - i zaczęła się śmiać - jeszcze powiesz, że będziesz chodzić do klasy ze mną- nadal się śmiała
- Pewka- i ja też zaczęłam się śmiać
W końcu postanowiłyśmy usiąść bo apel się rozpoczynał, uważnie słuchałyśmy słów pani dyrektor.
-Witam wszystkich uczniów w nowym roku szkolnym 2013/2014, szczególnie klasy logistyczno-mundurowej, klasy wielozawodowej oraz fryzjerskiej. Mam nadzieję, że spodoba się wam szkoła i atmosfera w niej. W związku, że logistyków jest kilkoro postanowiłyśmy z panią wicedyrektor, że będą połączeni z klasą fryzjerską, ale tylko te ogólne, a zawodowe będą osobno. Także zapraszam do klasy.
Po tych słowach wszyscy rozeszli się po klasach. Zajęliśmy miejsca w ławkach i słuchaliśmy tym razem naszej wychowawczyni.
-Dzień dobry jestem Izabela Filipowska i tak jak wy jestem tu nowa. Mam nadzieję, że się polubimy i będziemy dogadywać. - zerknęła na kartkę i rzekła- Jutro logistycy jadą do szkoły do Andrychowa na godzinę 8.00 bo tam macie zajęcia z pułkownikiem. - potem wskazała na pana, który jej towarzyszył - a ten pan jest nauczycielem logistyki.
- Jestem Przemysław Polak i będę was uczył zawodu.
-No i myślę, że to wszystko, miłego odpoczynku w ostatnim dniu wolności i życzę powodzenia- powiedziała pani Iza i rozeszliśmy się do domów.
Gdy wróciłam do domu:
- Mamo wróciłam!- krzyknęłam uradowana.
-No i jak było skarbie?- zapytała zaciekawiona Agata
- Było bardzo fajnie, ludzie bardzo mili. Będzie ze mną chodzić do klasy Magda, Kamil i Dominika oni są ode mnie z gimnazjum. Także będzie fajnie.
- To fajnie córciu.
-Idę się przebrać bo mnie strasznie nogi bolą.
Zdjęłam szpilki i poszłam się przebrać w coś luźniejszego. Ubrałam czerwone hawajki, białą bokserkę i spiełam włosy w luźnego francuza.Moje ostatnie dni wolnego wyglądały następująco: półmisek napełniony truskawkami, kawałkami arbuza i odpoczynek na hamaku. bezpośredni luzik. W pewnym momencie....




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej wszystkim :* no i jak tam??? oceny już wystawione?? będą paski na świadectwach??? bo u mnie chyba na du*** xD chciałam przeprosić, że tak długo nie wrzucałam rozdziału, ale raz, że komputer mi padł, dwa internet nie działał jak należy a trzy to byłam w zeszłym tygodniu na pięciodniowym obozie no i widzicie tak się to przeciągnęło. Wakacje się zbliżają więc myślę, że będą częściej te rozdziały :) całuje i do następnego wpisu :*** <3

niedziela, 1 czerwca 2014

5. Zaskoczenie

Dwa tygodnie później:
Nad morzem było wspaniale. W końcu wypoczęłam. Pogoda super. Cały czas słońce, ciepło, ponad trzydzieści stopni celcjusza. Poznałam wspaniałych ludzi. Mieszkańcy Poddąbia miło nas przyjęli. Po kilku dniach wszyscy w miasteczku mnie tam znali. Było bardzo dużo atrakcji, trampoliny, rowery do wypożyczenia a widoki boskie, aż chce się tam zamieszkać. Codziennie jeździłam na rowerze lub rolkach po promenadzie. Często przyłączał się do mnie Michał poznałam go zaraz na początku kiedy nie mogłam się odnaleźć w miasteczku. Bardzo dobrze się z nim dogadywałam, był w moim wieku i często się wygłupialiśmy.
Całe dnie ze sobą spędzaliśmy, rano przychodził po mnie a późnym wieczorem wracałam do domku. Do ostatniego dnia:
-Czemu jesteś smutna?-zapytał przejęty
-Bo jutro rano wyjeżdżam- powiedziałam ze smutkiem, Michał też posmutniał, nie chciałam wyjeżdżać, ale co ja miałam zrobić? Nic. Trzeba było się z tym pogodzić.
-No to co tu jeszcze robimy?!-nagle się ożywił- musimy się nacieszyć sobą ostatnimi chwilami
Ja popatrzyłam na niego dziwnie, a on się biedny speszył.
-Yyyy to znaczy chodzi mi o to, że. . . - stał i drapał się po karku bo nie wiedział co powiedzieć.
- jako koledzy?
-No tak tak - widziałam, że mu ulżyło
- hahaha głupek - i dałam mu kuksańca w bok - to co kto pierwszy na promenadzie? - nie skończyłam mówić i od razu pobiegłam w stronę promenady, która prowadziła na plażę. Tam wygłupialiśmy się, nawet wylądowałam w wodzie. Było jak zawsze, ale widziałam, że Michał jest smutny z powodu mojego wyjazdu. Udawałam, że tego nie widzę. Gdy oglądaliśmy zachód słońca już pewnie ostatni raz w te wakacje w takim miejscu i z takim towarzystwem, zerknęłam na telefon i posmutniałam.
-Jest już 22.00 chyba musimy wracać...
-No to chodź- powiedział smutno
Wracając złapał mnie za rękę, nie ukrywam, byłam bardzo zaskoczona jego posunięciem, ale nie zabrałam jej, jakoś mi to nie przeszkadzało, że wracaliśmy złączeni. Gdy doszliśmy do domku:
-Będę tęsknił - powiedział ze smutkiem. Po tych słowach zbliżył się na niebezpieczną odległość i złączył nasze usta w jedność. Na początku byłam zaskoczona, ale po chwili zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Gdy nasze usta się rozłączyły zaczął:
-Aniu, od pierwszego razu gdy cię zobaczyłem poczułem, że coś mnie do ciebie ciągnie. Bardzo mi się spodobałaś. Już dawno chciałem ci to powiedzieć wiem, że to nie ma sensu ty mieszkasz na końcu Polski a ja na drugim, ale muszę ci to powiedzieć bo potem gdy tego nie powiem będę tego bardzo żałował...
"O nie! Nie mów tego! Proszę nie niszcz tej znajomości! Proszę! " pomyślałam, byłam przerażona.
-... Aniu Kocham Cię- uśmiechnął się niepewnie.
Byłam zszokowana nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chciałam go ranić, ale przecież związek na odległość nie ma sensu... Postanowiłam, że powiem mu prawdę. Nic do niego nie czułam, ja tylko traktowałam Michała jako kolegę.
-Michał przepraszam cię, ale ja nic do ciebie nie czuje. Obiecuję, że będę o tobie pamiętać, będę pisać co u mnie- usmiechnęłam się smutno i przytuliłam go a w oczach miałam łzy. Przetarłam szybko oczy ręką żeby Michał nie zauważył.
-Pamiętaj, że możesz do mnie dzwonić za dnia i w nocy zawsze odbiorę. Jeśli będziesz potrzebować przyjadę mimo, że jest tyle kilometrów miedzy nami. Zawsze będę przy tobie jak nie osobą to duchem.
Widziałam ten smutek w jego oczach, cierpiał, ale nic nie mogę na to poradzić. Pożegnałam sie z Michałem i pobiegłam szybko do domku żeby się nie rozkleić. Gdy weszłam do domku od razu poszłam się umyć. Gdy już leżałam w łóżku cały czas myślałam o Michale, pocałunku, splecionych rekach. Cały czas widziałam ten smutek w jego oczach. Gdy tak rozmyślałam nie zwróciłam uwagi kiedy zaczęłam płakać.
Kolejnego dnia:
Rano wyjechaliśmy, było mi ciężko rozstać się z tym miejscem, bardzo się z nim związałam. Powrót trwał bardzo długo. Ciągle myślałam o Michale i o tym wszystkim co się tam wydarzyło. Będę tęsknić. Ta podróż trwała wieki. W końcu gdy dojechaliśmy do domu byłam szczęśliwa.
Po kolacji postanowiłam napisać kilka słów o wakacjach:

"Wakacje nad morzem... Było ciekawie. Wspaniali ludzie, pogoda itd. Słowa by to wszystko opisać są zbędne. . . Było po prostu MEGA ^.^
Michał... wysoki blondyn o niebieskich oczach, NIE, lazurowe one były. Mniejsza o to... poprostu IDEAŁ.
Bardzo się polubiliśmy, spędzaliśmy ze sobą czas. Wszędzie chodziliśmy razem. Ostatniego dnia wyznał mi miłość... bardzo mi go żal, bo ja nie byłam w stanie tego odwzajemnić. A jeśli nawet, to zwiazek na odległość w ogóle nie ma szans... Ale będę o nim pamiętać, wspominać.
Były to wspaniałe wakacje. :)
Może się coś jeszcze wydarzy w tym roku. Ja tak coś czuje może w kościach albo czymś innym sama nie wiem :D po prostu czuje :)
Teraz jeszcze półtora miesiąca i szkoła. . . Nowi ludzie...
Kończę jestem strasznie zmęczona po podróży..." 

Po opisaniu wakacji poczułam, że bardzo chce mi się spać, poszłam pod prysznic. Potem pędem pod kołderkę by oddać się w ramiona Morfeusza.







~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim :) chciałam poinformować, że w tym tygodniu nie pojawi się rozdział bo jadę na obóz no i wiecie brak internetu :)