środa, 7 stycznia 2015

20. Zaraz, co?!

-Tak dziewczyna, coś dziwnego?
-Nie! Wręcz przeciwnie – powiedział speszony Włodi- To… ja… może pójdę Ania trzymaj się, jeszcze raz przepraszam, szybkiego powrotu do zdrowia, cześć chłopaki
- No cześć – powiedziałam
- Cześć-powiedział zdziwiony Pit
Kiedy siatkarz wyszedł z hali powiedziałam:
-Nie chce o tym gadać…
- Ok. spoko- a Niko przyglądał się całej sytuacji
- Dobra, idziemy?
-Pomożesz mi?- zapytałam z grymasem na twarzy
-Chodź- podparłam się na nim.
Kiedy wychodziliśmy z hali spotkaliśmy lekarza i fizjoterapeutę Resoviaków
-Panie Przemku, Albert mam sprawę- zawołał Piotrek, odwrócili się i spojrzeli
-Możesz jej obejrzeć kostkę?
- No jasne chodźcie- rzekł Albert
- Nic mi nie jest, dam radę- spróbowałam iść sama, ale ból nie pozwolił mi zrobić kroku i straciłam równowagę
- No jasne.. widzę przecież. Chodź Piter pomóż jej- usiadłam na ławeczce
- Jak to się stało?- zapytał lekarz
- Szłam spokojnie na trybuny i wpadł na mnie taki jeden dwumetrowy baran… - odpowiedziałam ze złością
- To któryś z naszych chłopaków? Mam załatwić mu karne kółeczka? – zaśmiał się pan Przemek
- Na szczęście nie, to ze SKRY, ale sobie z nim poradziłam
- Mhmm. Pokaż tą kostkę
  Pan Albert podszedł i oglądał moją kostkę bardzo uważnie, ruszał nią a ja krzywiłam się z bólu.
-doktorze niech pan tu zerknie- pokazał palcem na spuchnięte miejsce
- hmmm - zerknął na stopę, poruszał, wstał z krzesła i udał się do jednej z pólek zabrał to co miał zabrać odwrócił się i powiedział- na szczęście to nic poważnego, tutaj masz maść smaruj nogę na noc dotąd aż opuchlizna nie zejdzie a na dzień zakładaj tą opaskę i to powinno pomóc - podał mi maść, opaskę i dodał- najlepiej by było jakbyś nie przemęczała kostki przez kilka dni
- dobrze... - patrzyłam na ścianę i myślałam o Wojtku jak to się stało, że go nie widziałam przecież on ma dwa metry wzrostu?! I przypomniał mi się ten jego piękny uśmiech , aż w końcu się ocknęłam- zaraz, co?! Przecież w tym tygodniu mam bardzo ważny mecz, trener jak się dowie co zrobiłam to mnie zabije.... - a w głowie poleciała piękna wiązanka przekleństw
-oj no nie przesadzaj nie będzie tak źle -pocieszał mnie Pit
- ty grasz ? -zapytał pan Albert
- tak, właśnie zaczynam grać w bardziej poważniejszej lidze
-no niestety jak chcesz dalej grać to musisz porządnie wyleczyć kostkę bo jeśli tego nie zrobisz potem będzie dawała się we znaki i nie da ci spokoju tak to już jest być zawodowym graczem - powiedział pan Przemek
-ehhh no cóż... Dziękuję panie Przemku, dziękuję panie Albercie- podałam im dłoń
- mów mi Albert
- a mi Przemek
- Ania -uśmiechnęłam się- jeszcze raz dziękuję, do zobaczenia
-  na razie  Aniu szybkiego powrotu na parkiet
-dziękuję
- pomóc ci? A właściwie po co ja pytam nie możesz przemęczać kostki chodź- wziął mnie na ręce
-przestań , postaw mnie, jestem ciężka, poradzę sobie- mogłam mówić a on mnie zignorował
-siemka chłopaki - krzyknął Nowakowski wychodząc z gabinetu
-słyszysz co ja mówię do ciebie? nie chcę żebyś ty też w najbliższym czasie leżał w łóżku z bólem pleców, wystarczy, że ja nie będę grać ... -powiedziałam ze smutkiem w głosie
-przestań jesteś leciutka jak piórko, nic mi nie będzie, nie przejmuj się to tylko potłuczenie kilka dni i będzie wszystko ok, - przystanął przy samochodzie i rzekł- o już jesteśmy wsiądziesz sama? - popatrzyłam na niego ze złością- ok, ok spokojnie nie denerwuj się tylko zapytałem
Kiedy wsiedliśmy do samochodu nastała cisza, kuzyn nie odzywał się bo wiedział, że nie pogada ze mną więc siedział cicho. Byłam mu wdzięczna za to bo mogłam sobie przemyśleć parę spraw. Piotrek jest strasznie opiekuńczy, w dzieciństwie jak coś się stało, albo byłam chora zawsze przychodził, bawił się ze mną, poprawiał mi humor. Czasem ta jego opiekuńczość mnie wkurzała i miałam ochotę mu przywalić. Strasznie go kocham i jestem strasznie wdzięczna mu za te wszystkie lata dzieciństwa. Ale nadal moje myśli krążyły wokół siatkarza z Bełchatowa. On miał w sobie to coś, że nie mogłam o nim zapomnieć.
- Zatrzymam się jeszcze przy sklepie i kupię coś dobrego na kolację - przerwał ciszę Piotr. Kiwnęłam głową i nadal patrzyłam w szybę.
-Hej mała co jest? Przecież kostka się wyleczy i zagrasz ten mecz
- Wiem wiem - uśmiechnęłam się w jego stronę- zamyśliłam się
-No dobra, czy panienka życzy sobie coś szczególnego ze sklepu?
- Nie panie nie mam na nic ochoty, proszę tylko abyś kupił coś do jedzenia żebyśmy nie umarli z głodu- zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra to lecę, zaraz będę
-okk
Piotrek poszedł do sklepu a ja postanowiłam zadzwonić do mamy:

- hej mamuś
- no hej skarbie, co tam? Jak wrażenia?
- Powiem ci, że bardzo ciekawie, Piotrek zabrał mnie na mecz i zobaczyłam moich idoli z dzieciństwa - zaśmiałam się
- Haha to fajnie córeczko. A poznałaś któregoś?? - powiedziała żartobliwie Agata
-Aż tak dobrze to ja nie mam. Tylko poznałam dobrego przyjaciela Piotrka 
- No cóż... nigdy nic nie wiadomo...
-Mamo!
-No co? Może czas abyś kogoś sobie znalazła?(oj mamuś jesteś blisko) 
- Za "wysokie progi" jak dla mnie, a poza tym to za wcześnie...
-Jak uważasz...
-Dobra muszę kończyć, paaaa
-Papa pozdrów Piotrusia
- Dobrze mamo 

-Z kim rozmawiałaś? - zapytał Nowakowski kiedy wsiadał do samochodu
- Z mamą, masz pozdrowienia- uśmiechnęłam się
- Dziękuję- odwzajemnił uśmiech - to co powiesz na spaghetti?
-Mmmm pycha, zobaczymy jak ci wyjdzie bo jeszcze nie jadłam twojego
- Mam nadzieje, że ci zasmakuje
- Ja też ! a teraz jedź bo jestem strasznie głodna! 
Kiedy dojechaliśmy pod blok Piotrek chciał mnie wnieść na górę do mieszkania, ale ja się nie dałam i wyszłam sama, ale mało co się nie pokłóciliśmy. Po wejściu doi mieszkania Piotrek poszedł do kuchni a ja poczłapałam się odświeżyć. Po długiej kąpieli posmarowałam kostkę. Wychodząc z łazienki poczułam wspaniały zapach dobiegający z kuchni. Skierowałam się tam. Kiedy weszłam zobaczyłam przysypiającego Piotrka z podpartą głową zaśmiałam się w duchu.  Zerknęłam na blat i zobaczyłam jego telefon. Postanowiłam zrobić mu małego psikusa. Zrobiłam zdjęcie i wrzuciłam mu na fb i podpisałam " lubię przysypiać w każdej pozycji :D w każdej porze, dnia i nocy :D " kiedy dodało się zdjęcie położyłam delikatnie telefon na swoje miejsce i krzyknęłam :
- Baczność!- biedny Pit zamiast wstać, spadł z krzesła, a ja śmiałam się prawie leżąc na podłodze. Poszkodowany siedział na podłodze i patrzył na mnie " z byka".
- No co? było spać???
- Bardzo śmieszne... na chwilkę przymknąłem oczy... siadaj i jedz...
- Mam nadzieje, że się nie zatruje - zaśmiałam się
- No przestań się ze mnie śmiać...
- Ok ok - spróbowałam dzieła Pita - Mmmm to jest pyszne - Piotrek się uśmiechnął w moją stronę.
-Dziękuję.
Po zjedzonym posiłku mój kochany kuzynek nie pozwolił mi pozmywać naczyń tylko iść odpoczywać. Siedząc na kanapie przed telewizorem usłyszałam, że dzwoni telefon Piotrka.
-Siemka!
-...
-Kiedy?
-....
- No nie wiem... 
-...
- Ok do zobaczenia. 

Poczułam się strasznie senna, więc przykryłam się kocem i oddałam się w błogi sen. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej wszystkim! witam w nowym roku!!! <3 kolejny rozdział :** całuski :**

3 komentarze:

  1. Dalej !!!!!!!!! Nie no jak Ty lubisz człowieka denerwować i urywać w najmniej odpowiednim momencie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej Człowieczku mój drogi kiedy następny rozdział?? No dodaj coś dla nas bo my tu czekamy :D

    OdpowiedzUsuń