Kiedy wstałam ubrałam mundur, zrobiłam lekki makijaż, wyprostowałam włosy i spięłam w wysoki kucyk. Wychodząc z łazienki minęłam zaspanego Pita, a ten zatrzymał się przetarł oczy i nie mógł uwierzyć w to, że miałam ubrany mundur. A ja się zaśmiałam.
-Ania ja myślałem, że ty żartowałaś z tym mundurem....- Obróciłam się wokół własnej osi i powiedziałam
-Jak widać nie - i pokazałam mu język
-Świetnie w nim wyglądasz, pasuje ci
-Dziękuję - Uśmiechnęłam się zawstydzona
-Może zawiozę cie do szkoły???
-Uuuu fajnie, to zjemy śniadanie i możemy jechać
Zjedliśmy śniadanie, porozmawialiśmy trochę:
-Co będziesz robił jak ja będę w szkole?
- Nie wiem może. Pójdę na miasto, dawno tam nie byłem .
- Yhm, ok tylko uważaj żeby cię jakieś hotki nie porozrywały bo nie będzie miał kto wrócić do Rzeszowa
- Bardzo śmieszne...
- Pomyśl sobie co byś miał na nagrobku napisane "Zginął śmiercią tragiczną. Porozrywany przez hotki z Wadowic" - zaczęłam się śmiać a Piotrek razem ze mną
- A o której kończysz? To przyjadę po ciebie
-O 14.15 a na 15.00 muszę być u prezesa
- Dobra, to jedziemy bo już późno
W szkole byłam 5 minut przed dzwonkiem, spotkałam Magdę i zapytałam
-Hej, co teraz mamy???
-Zajęcia wojskowe i musztrę- powiedziała z błyskiem w oczach, ona uwielbia wojskowe i ogólnie wojsko
- Ooo to fajnie, a gdzie Rutka???
-Tu jestem - i pocałowała mnie w policzek- a z kim to przyjechałaś???
- Z kuzynem a co??? Ciekawska ???
-Ładny? Samotny? Znam go?
- Ładny,samotny i jeśli byś była spostrzegawcza to byś znała, dużo ludzi go zna, ale nie mieszka tu więc przykro mi- odpowiedziałam tajemniczo
-Aaaaa szkoda- udawała smutną
- Dobra ja spadam na wojskowe a ty leć na fryzjerskie moja fryzjereczko
Wojskowe i reszta lekcji strasznie szybo mi minęły, kiedy wyszłam z sali poszłam pożegnać się z Tutą
-Może wpadniesz do mnie na weekend?-zapytała
-Wiesz... chętnie, ale wyjeżdżam na weekend.Może innym razem, wybacz. Lecę bo już dziś wyjeżdżam a jestem jeszcze umówiona, pa - pocałowałam ją w policzek i wyszłam
Przed szkołą czekał na mnie Pit, wsiadłam do samochodu i powiedziałam
- Co wyrośnięte dziecko robiło jak mnie nie było??? przeżyłeś???
-Bardzo śmieszne- powiedział z ironią w głosie
-Nie zgubiłeś się?? Ty żyjesz - zaczęłam się śmiać przypominać sobie poranek kiedy zawoził mnie do szkoły
-No nie wiem czy pamiętasz, ale ja tu się po części wychowałem. Tak żyje nigdzie sie nie ruszałem z domu bo nie miałem obstawy czyli ciebie- zaśmiał się
-Oj no tak, ale nie wiesz, że ze starością przychodzi też skleroza? Więc nie wiem jak z Tobą- powiedziałam żartobliwie. Pit popatrzył na mnie "z byka" i powiedział
-To idziesz dziś sama do prezesa?
-Ojjj... Piotruś przestań ja żartowałam
-No ok, co powiesz na obiad?
-Jestem strasznie głodna
Pojechaliśmy do restauracji niedaleko hali, tam gdzie zobaczyłam tego zdrajce z jego nową zabaweczką. Wchodząc Piotrek rozdał kilka autografów, usiedliśmy w kącie żeby nikt nam nie przeszkadzał. Kiedy złożyliśmy zamówienie Cichy zapytał:
-Denerwujesz się?
-Nie.
-Wcale. Widzę jak ci ręce chodzą.
-Zdaje ci się.
-Jasne...- spojrzałam przez okno, na tą ławkę gdzie ich ostatnio widziałam. Spuściłam głowę. W momencie zmienił mi się humor.
-Słucham
-Hm? Ale, że o co chodziłam.- udałam, że nie wiem o co chodzi
-Widzę, że coś jest nie tak.
-To jest skomplikowane- odpowiedziałam zdenerwowana
-Mamy czas- powiedział spokojnie
-Nie chce o tym gadać...- kiedy przypomniałam sobie to wszystko zbierało mi się na płacz
-Słuchaj, jak się wygadasz będziesz się lepiej czuć
-Ale...- przerwałam, może powinien wiedzieć?? Widać, że martwi się o mnie-No dobra, ale zachowasz to dla siebie, ok?
-Jane- Powiedziałam mu wszystko. Wysłuchał mnie, doradził i pocieszył kiedy zaczęłam płakać. Naprawdę mi go brakowało. Wiedziałam, że mogłam z nim szczerze porozmawiać. Kiedy zjedliśmy siatkarz zerknął na zegarek.
-Chodź bo się spóźnisz na spotkanie.
-Ale wejdziesz tam ze mną?
-Tak. Nie bój się, na pewno się dostaniesz. Masz we krwi siatkówkę. W twoich żyłach płynie krew wojownika. Nawet jeśli byś się nie dostała to obiecaj mi, że się nie poddasz i będziesz walczyła za rok.
-I promise.
-No a teraz ruchy, ruchy bo czas leci.
Kiedy przyszliśmy pod drzwi, strasznie się bałam, ale Piotrek mnie "wciągnął" do biura prezesa.
-Dzień dobry - powiedziałam niepewnie....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej jak tam??? Proszę komentujcie ;) to dla mnie wiele znaczy a na dzień dzisiejszy na 14 rozdziałów jest tylko 5 komentarzy.... A teraz z innej beczki :) POLACY SĄ DALEJ W GRZE!! <3 #GoPoland Jesteśmy na 1 MIEJSCU w tabeli i jutro gramy z Niemcami :) myślę, że damy radę :) DO BOJU POLSKO!!!!! <3
na koniec chciałabym podziękować Magdzie bo zgodziła się napisać część tego rozdziału :) dzięki Magda :*
piątek, 19 września 2014
poniedziałek, 15 września 2014
14. Zapowiada się ciekawie.
-Chciałabym, ale ty chyba dziś wracasz....
-Nieee, jutro wracam dostaliśmy dwa dni wolnego. - uśmiechnął się do mnie - A propo wolnego, nie wiesz gdzie jest jakiś hotel żebym mógł się zatrzymać na noc???
-Wiem, ale ci nie powiem.- rzekłam i pokazałam mu język- nie będziesz spał po jakiś hotelach, śpisz u nas, w końcu jesteśmy rodziną. - powiedziałam stanowczo.
-Ale na pewno?? Nie chce się wam zwalać na głowę i w ogóle...
-Piter! nie wkurzaj mnie! zostajesz koniec i kropka! - prawie się wydarłam na niego- A tak w ogóle fajnie, że przyjechałeś- i przytuliłam go
Postanowiliśmy wreszcie oglądnąć jakiś film, padło na "Kac Vegas". Bardzo się uśmialiśmy, w pewnym momencie musiałam iść po chusteczki bo popłakaliśmy się ze śmiechu. Cieszyłam się, że Piotrek przyjechał, przypomniałam sobie jak spędzaliśmy kiedyś ze sobą czas. Dobrze się czułam w jego towarzystwie i nadal tak jest, szkoda, że jutro musi wyjeżdżać.... musimy jeszcze mile spędzić te ostatnie chwile. Przypomniałam sobie, że muszę iść jutro do prezesa i dowiem się czy jestem przyjęta.... może Piotrek ze mną pójdzie i doda otuchy. Warto spróbować, więc zaczęłam :
-Piotruuuuś
-Hmmmm??? co będziesz chciała???
- A czemu bym miała od razu coś chcieć???- zapytałam
- Bo pamiętam, że kiedyś jak przedłużałaś i zdrabniałaś moje imię to zawsze coś chciałaś- zaśmiał się
- No dobra, możesz ze mną jutro jechać na trening, ale przed tym iść do prezesa bo ma mi powiedzieć czy się dostałam. Boje się sama iść, a nikogo więcej o to nie poproszę bo tylko ty wiesz....
- Wiedziałem - zaśmiał się - no jasne, że pojadę słońce, chętnie wesprę - i uśmiechnął się w moją stronę- To nawet twoja mama o tym nie wie???
-No... nie... bo wątpię, żeby mi pozwoliła na te treningi....
-No tak, ale kiedyś się w końcu dowie....
-No nie wiem...
-Powiem tak: lepiej żeby wcześniej wiedziała i sobie to przemyślała niż żeby się dowiedziała od obcej osoby czy coś....
-Powiem jej jak będę wszystko wiedzieć
-Ania jutro piątek może pojedziesz ze mną do Rzeszowa na weekend??- zapytał niepewnie
- No i co ja tam będę tam robić? Nikogo tam nie znam.... Piotrek podziękuję....
-Jak to nie??? Mnie znasz a to już dużo- zaśmiał się- a poza tym odpoczniesz od tego otoczenia i w ogóle...
-No nie wiem.... może masz rację.... nie chce widzieć pewnej osoby po tym wszystkim co mi zrobił....
-Ania co jest? - zapytał przerażony
- Nic nie ważne opowiem kiedy indziej a teraz lecę do mamy zapytać czy mogę jechać do Rzeszowa bo trochę zmian mi się przyda, przemyślę co i jak - wyszłam z pokoju
Zeszłam na dół znalazłam mamę i niepewnie zapytałam:
-Mama, mogę jechać z Piotrkiem do Rzeszowa na weekend?? Chciałabym odpocząć trochę od tego miejsca i osób z nim związanych... i chce sobie co nie co przemyśleć...
-Aniu co się stało???
Poczułam jak spływa mi pojedyncza łza.
-Patryk mnie zdradził, zabawił się mną.... - pociągnęłam nosem i dalej mówiłam- Nigdy mnie ni kochał, mamo...- rozpłakałam się a Agata podeszła i mnie przytuliła
-Ciii spokojnie, nie płacz. - przerwała- tak mi przykro skarbie, nie daruje mu tego, że skrzywdził moją córeczkę. Jasne, że możesz jechać- Pocałowała mnie w czubek głowy
-Dziękuję- Przytuliłam się do mamy mocniej- To może ja się dziś spakuję, bo jutro późno wracam ze szkoły i jak wrócę to Piotrek będzie chciał jechać bo w sobotę rano ma już trening.
-Dobrze to leć się pakować- uśmiechnęła się
Pobiegłam do pokoju, a kiedy tam weszłam rozczulił mnie widok jaki tam zastałam. Pit bawił się z moją młodszą siostrą, będzie wspaniałym ojcem. Kiedy "dzieciaki" się bawiły ja postanowiłam się pakować, wyciągnęłam walizkę i wrzucałam wszystkie potrzebne rzeczy. Wrzuciłam na w razie czego strój treningowy bo nigdy nic nie wiadomo co Pit wymyśli.
- Co robisz??- zapytała Juss
-Pakuję się a co?
-Zostawiasz mnie? -zapytała smutno a Cichy się przyglądał
-Nie no co ty słoneczko- zaśmiałam się- jadę do Piotrusia na weekend spędzić z nim trochę czasu bo dawno się z nim nie widziałam.
-A mnie nie zapytałaś czy możesz jechać- powiedziała stanowczo a ja z Nowakowskim zaśmiałam i zapytałam:
-Justyś...
-Słucham???- zapytała udając mamę, a Pit chichotał w kącie
-Mogę jechać z Piotrkiem do Rzeszowa na weekend??
-Jaki jest tego powód?- zapytała, ale pomału nie wytrzymywałam
-Ej mała! nie zapędzaj się tak! - uspokoiłam się kiedy pokazała mi palec wskazujący grożąc mi jak to mają zazwyczaj rodzice robić. Piotrek w tym momencie wybuchł niepohamowanym śmiechem.- Justysiu jadę go odwiedzić i posiedzieć z nim, żeby mu smutno nie było
-Jeśli musisz jechać,,,, to jedź - powiedziała na odczepnego i wyszła z pokoju a Piotrek dalej się śmiał aż w końcu dostał ode mnie poduszką
-Ej! za co to???- zapytał przez śmiech
- Za to, że się śmiejesz... a tak w ogóle nie wiem skąd ona takie rzeczy bierze...
- Hahahahahaahaha cała Nowakowska - i dalej się śmiał
- To nie jest śmieszne, jak dalej będziesz się śmiał to nigdzie nie jadę- i w tym momencie przestał
- No nie żartuj.... i tak pojedziesz - pokazał mi język
- kurde za dobrze mnie znasz
-Pomóc ci? - zapytał
- Nie, już kończę
Kiedy skończyłam się pakować poszliśmy z Piotrkiem coś zjeść na kolację, potem jak to się mówi myju, paciorek i spać. Tak też zrobiliśmy, miałam na 11.45 więc mogłam sobie pospać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej... dłużej nie mogłam.... za bardzo mnie do tego ciągnie, żeby wam przesyłać kolejne rozdziały a poza tym przekonały mnie dwie osoby do tego żebym nadal to robiła i to właśnie im dedykuję ten rozdział <3 dziękuję dziewczyny za wsparcie :* Kocham <3
-Nieee, jutro wracam dostaliśmy dwa dni wolnego. - uśmiechnął się do mnie - A propo wolnego, nie wiesz gdzie jest jakiś hotel żebym mógł się zatrzymać na noc???
-Wiem, ale ci nie powiem.- rzekłam i pokazałam mu język- nie będziesz spał po jakiś hotelach, śpisz u nas, w końcu jesteśmy rodziną. - powiedziałam stanowczo.
-Ale na pewno?? Nie chce się wam zwalać na głowę i w ogóle...
-Piter! nie wkurzaj mnie! zostajesz koniec i kropka! - prawie się wydarłam na niego- A tak w ogóle fajnie, że przyjechałeś- i przytuliłam go
Postanowiliśmy wreszcie oglądnąć jakiś film, padło na "Kac Vegas". Bardzo się uśmialiśmy, w pewnym momencie musiałam iść po chusteczki bo popłakaliśmy się ze śmiechu. Cieszyłam się, że Piotrek przyjechał, przypomniałam sobie jak spędzaliśmy kiedyś ze sobą czas. Dobrze się czułam w jego towarzystwie i nadal tak jest, szkoda, że jutro musi wyjeżdżać.... musimy jeszcze mile spędzić te ostatnie chwile. Przypomniałam sobie, że muszę iść jutro do prezesa i dowiem się czy jestem przyjęta.... może Piotrek ze mną pójdzie i doda otuchy. Warto spróbować, więc zaczęłam :
-Piotruuuuś
-Hmmmm??? co będziesz chciała???
- A czemu bym miała od razu coś chcieć???- zapytałam
- Bo pamiętam, że kiedyś jak przedłużałaś i zdrabniałaś moje imię to zawsze coś chciałaś- zaśmiał się
- No dobra, możesz ze mną jutro jechać na trening, ale przed tym iść do prezesa bo ma mi powiedzieć czy się dostałam. Boje się sama iść, a nikogo więcej o to nie poproszę bo tylko ty wiesz....
- Wiedziałem - zaśmiał się - no jasne, że pojadę słońce, chętnie wesprę - i uśmiechnął się w moją stronę- To nawet twoja mama o tym nie wie???
-No... nie... bo wątpię, żeby mi pozwoliła na te treningi....
-No tak, ale kiedyś się w końcu dowie....
-No nie wiem...
-Powiem tak: lepiej żeby wcześniej wiedziała i sobie to przemyślała niż żeby się dowiedziała od obcej osoby czy coś....
-Powiem jej jak będę wszystko wiedzieć
-Ania jutro piątek może pojedziesz ze mną do Rzeszowa na weekend??- zapytał niepewnie
- No i co ja tam będę tam robić? Nikogo tam nie znam.... Piotrek podziękuję....
-Jak to nie??? Mnie znasz a to już dużo- zaśmiał się- a poza tym odpoczniesz od tego otoczenia i w ogóle...
-No nie wiem.... może masz rację.... nie chce widzieć pewnej osoby po tym wszystkim co mi zrobił....
-Ania co jest? - zapytał przerażony
- Nic nie ważne opowiem kiedy indziej a teraz lecę do mamy zapytać czy mogę jechać do Rzeszowa bo trochę zmian mi się przyda, przemyślę co i jak - wyszłam z pokoju
Zeszłam na dół znalazłam mamę i niepewnie zapytałam:
-Mama, mogę jechać z Piotrkiem do Rzeszowa na weekend?? Chciałabym odpocząć trochę od tego miejsca i osób z nim związanych... i chce sobie co nie co przemyśleć...
-Aniu co się stało???
Poczułam jak spływa mi pojedyncza łza.
-Patryk mnie zdradził, zabawił się mną.... - pociągnęłam nosem i dalej mówiłam- Nigdy mnie ni kochał, mamo...- rozpłakałam się a Agata podeszła i mnie przytuliła
-Ciii spokojnie, nie płacz. - przerwała- tak mi przykro skarbie, nie daruje mu tego, że skrzywdził moją córeczkę. Jasne, że możesz jechać- Pocałowała mnie w czubek głowy
-Dziękuję- Przytuliłam się do mamy mocniej- To może ja się dziś spakuję, bo jutro późno wracam ze szkoły i jak wrócę to Piotrek będzie chciał jechać bo w sobotę rano ma już trening.
-Dobrze to leć się pakować- uśmiechnęła się
Pobiegłam do pokoju, a kiedy tam weszłam rozczulił mnie widok jaki tam zastałam. Pit bawił się z moją młodszą siostrą, będzie wspaniałym ojcem. Kiedy "dzieciaki" się bawiły ja postanowiłam się pakować, wyciągnęłam walizkę i wrzucałam wszystkie potrzebne rzeczy. Wrzuciłam na w razie czego strój treningowy bo nigdy nic nie wiadomo co Pit wymyśli.
- Co robisz??- zapytała Juss
-Pakuję się a co?
-Zostawiasz mnie? -zapytała smutno a Cichy się przyglądał
-Nie no co ty słoneczko- zaśmiałam się- jadę do Piotrusia na weekend spędzić z nim trochę czasu bo dawno się z nim nie widziałam.
-A mnie nie zapytałaś czy możesz jechać- powiedziała stanowczo a ja z Nowakowskim zaśmiałam i zapytałam:
-Justyś...
-Słucham???- zapytała udając mamę, a Pit chichotał w kącie
-Mogę jechać z Piotrkiem do Rzeszowa na weekend??
-Jaki jest tego powód?- zapytała, ale pomału nie wytrzymywałam
-Ej mała! nie zapędzaj się tak! - uspokoiłam się kiedy pokazała mi palec wskazujący grożąc mi jak to mają zazwyczaj rodzice robić. Piotrek w tym momencie wybuchł niepohamowanym śmiechem.- Justysiu jadę go odwiedzić i posiedzieć z nim, żeby mu smutno nie było
-Jeśli musisz jechać,,,, to jedź - powiedziała na odczepnego i wyszła z pokoju a Piotrek dalej się śmiał aż w końcu dostał ode mnie poduszką
-Ej! za co to???- zapytał przez śmiech
- Za to, że się śmiejesz... a tak w ogóle nie wiem skąd ona takie rzeczy bierze...
- Hahahahahaahaha cała Nowakowska - i dalej się śmiał
- To nie jest śmieszne, jak dalej będziesz się śmiał to nigdzie nie jadę- i w tym momencie przestał
- No nie żartuj.... i tak pojedziesz - pokazał mi język
- kurde za dobrze mnie znasz
-Pomóc ci? - zapytał
- Nie, już kończę
Kiedy skończyłam się pakować poszliśmy z Piotrkiem coś zjeść na kolację, potem jak to się mówi myju, paciorek i spać. Tak też zrobiliśmy, miałam na 11.45 więc mogłam sobie pospać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej... dłużej nie mogłam.... za bardzo mnie do tego ciągnie, żeby wam przesyłać kolejne rozdziały a poza tym przekonały mnie dwie osoby do tego żebym nadal to robiła i to właśnie im dedykuję ten rozdział <3 dziękuję dziewczyny za wsparcie :* Kocham <3
poniedziałek, 8 września 2014
13. To niemożliwe.
Kiedy weszłam, zamarłam...
-Co ty tu robisz? Przypomniałeś sobie o nas? - powiedziałam z ironią
-Ania! - powiedziałam mama
- no co??? taka prawda....
-Cześć Aniu- podszedł i mnie przytulił odwzajemniłam uścisk bo bardzo za nim tęskniłam- wiesz... cały czas o was pamiętałem, ale jak widzisz miałem dużo wyjazdów i nie miałem jak przyjechać. Przepraszam cię za to.
- Ja to rozumiem to twoja praca... ale nie dzwoniłeś, nie wysłałeś nawet ani jednego sms.... martwiłam się....
bardzo za tobą tęskniłam.... teraz już nie jest jak dawniej....- powiedziałam smutno. Tak kiedyś bardzo byliśmy zżyci, nie odstępowaliśmy się na krok kiedy się widywaliśmy. Robiliśmy wszystko. To Piotrek zaraził mnie siatkówką. Dzięki niemu zawdzięczam te sukcesy. Zawsze miałam w nim oparcie. Zawsze mnie wspierał, ale do czasu. Do czasu kiedy się przeniósł do Rzeszowa. Wtedy kontakt się urwał. Pisał rzadko albo w ogóle od ostatniego sms minęło prawie 2 lata....
- Ja też tęskniłem nawet nie wiesz jak bardzo. Chciałem napisać bardzo często miałem wysłać sms, ale nie wysyłałem bo nie wiedziałem jak zareagujesz.... - odpowiedział niepewnie
- Teraz już nie mam ci tego za złe. Chciałeś się rozwijać a ja nie mogłam ci tego utrudniać, zrozumiałam to dopiero niedawno. Ciesze się, że jesteś tak wspaniałym siatkarzem. Świetnie grałeś na Lidze Światowej - uśmiechnęłam się szczerze- i gratuluję wygranej. Kibicowałam ci z trybun.
-Wiedziałem! Tak myślałem!- prawie krzyknął
-Co???
-Bo na którymś z meczy spojrzałem w trybuny i zobaczyłem znajomą twarz, ale pomyślałem, że mam przewidzenia i olałem to a ty jednak byłaś. Czemu nie podeszłaś???- tym razem zapytał smutno
-Bo pomyślałam, że nie chcesz mnie znać i widzieć- powiedziałam poważenie a Pit spojrzał na mnie wielkimi oczami.- nie no żartuję stwierdziłam, że nie będę się pchać w ten tłum pomiędzy te "wasze" hotki - zaśmiałam się
-Bardzo śmieszne.... nie wiesz jak to jest.... - powiedział lekko zły. Uwielbiałam się z nim droczyć i uwielbiałam jak robi tą śmieszną minę jak się złości.- Dobra a teraz zmiana tematu. Do jakiej szkoły się dostałaś?
-Do logistyka, klasa mundurowa.
-Mmmmmm za mundurem chłopaki sznurem- powiedział poruszając brwiami
-Bardzo śmieszne....- powiedziałam z ironią. I nasz Piotruś się odgryzł za tamto. Zmienił się w tym Rzeszowie. nigdy taki nie był.
-Widzę, że się zmieniłeś w tym Rzeszowie... kto ma na ciebie taki wpływ???- próbowałam zmienić temat. Ale na marne.
- No co??? A nie? Pewnie za tobą cały czas się chłopaki uganiają.- zaśmiał się ale dla mnie to nie było śmieszne.- No jak to kto ma na mnie taki wpływ??? Igła i spółka.- powiedział żartobliwie
-Mógłbyś przestać z tymi chłopakami- lekko uniosłam głos.
-No ok... spoko. Nie denerwuj się. Chodź na spacer pogadamy bo widzę, że coś cię dręczy....
- To może do mnie do pokoju nie mam ochoty na spacer....- złapałam go za rękę i zaprowadziłam do pokoju.
-No, no, no, Ania!
-Co?
-Nie wiedziałem, że jesteś aż tak wielką fanką siatkówki.
-Przecież to oczywiste mam kuzyna siatkarza - a potem dodałam trochę ciszej żeby Cichy nie usłyszał- i też sama trenuje.
- Dalej trenujesz?- no i masz...usłyszał kurdeeee....- Ooooo to fajnie musisz do nas wpaść do klubu pograć.
-Tak planuję nadal trenować. Dziś nawet byłam w miejscowym klubie na próbnym treningu, ale nie mów nikomu bo to nie jest jeszcze pewne. A co do gry z wami odmówię, jeszcze mnie tam połamiecie.
-Nikomu nie powiem. Będziemy się starać nic ci nie zrobić. No nie daj się prosić.
-Piotrek proszę nie. Zobaczę, może kiedyś....
-Dobrze, a powiedz mi co się stało, że chodzisz smutna i co masz na ręce?! Cięłaś się?!
Zsunęłam rękaw i odwróciłam się w stronę okna. Poczułam jak spływa mi pojedyncza łza. Cichy podszedł i przytulił mnie od tyłu.
-Hej mała co jest??? Stało się coś?? Co albo kto był przyczyną tego, że się cięłaś?-milczałam- dobrze nie musisz teraz mówić jeśli będziesz chciała powiesz mi kiedyś tam. - pokiwałam głową- To może coś pooglądamy???
-Chciałabym, ale ty chyba dziś wracasz....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej wszystkim. Chciałam was poinformować, że to chyba ostatni rozdział na tej stronie.... :'( zmuszacie mnie do tego żebym\ bloga usunęła..... :( bardzo się z nim zżyłam, ale nie mam wyjścia.... :( chyba, że stanie się cud i przynajmniej będą 4 komentarze.... to pomyślę nad tym alby pisać dalej.... jeśli usunę bloga, to i tak będę kontynuować opowiadanie chociażby dla siebie i kilku bliskich osób, bo widzę, że wam się nie podoba a im tak. Będzie wtedy to moje pierwsze i ostatnie opowiadanie jakie kiedykolwiek napisałam..... dziękuję za uwagę i do widzenia jak na razie.... :(
czwartek, 4 września 2014
12. Chwila prawdy...
Dziś postanowiłam iść na trening próbny. Pogoda nie rozpieszczała więc ubrałam granatowe rurki, czarną bluzę z napisem "Keep Calm and play (love) Volleyball" i do tego szaro-czarne air maksy a do plecaka wrzuciłam strój, nakolanniki i buty. Zrobiłam lekki makijaż i zjadłam tradycyjnie szybkie śniadanie czyli płatki z mlekiem. Ale zanim pójdę na trening muszę iść do szkoły, dziś szykuje się bardzo dużo kartkówek i sprawdzianów. Lekcje strasznie sie dłużyły. Na ostatniej lekcji co chwile patrzyłam na zegarek.
-Ania przeszkadzam ci?- zapytała nagle pani
- Nie ... to znaczy... przepraszam - powiedziałam zmęczona. Popatrzyła na mnie nauczycielka i kontynuowała lekcję, myślałam, że ta lekcja nigdy sie nie skończy.... Ale wreszcie! zadwonił ten upragniony dzwonek. Spakowałam piórnik oraz zeszyt do plecaka i wybiegłam jak poparzona z klasy. Kiedy wyszłam ze szkoły spotkałam pana Gondiego
-Cześć Ania!przyjdziesz dziś na trening? Chciałbym zobaczyć w końcu czy sobie poradzisz! Ale przypuszczam, że tak - powiedział i posłał do mnie uśmiech nr.3862
-Jasne trenerze, chociaż nie trenerze tylko proszę pana. Bo to za wcześnie i nie chce zapeszać . - zaśmiałam sę - dam z siebie 200% i mam nadzieję, że mnie pan przyjmie.
- To do zobaczenia, ja muszę się jeszcze przygotować przed treningiem- odrzekł i odszedł.
Miałam jeszcze 40 min czasu więc postanowiłam coś przekąsić. Padło na restaurację niedaleko hali. Zamówiłam sobie lekką sałatkę z warzywami bo nie chciałam się "toczyć" po boisku gdybym zjadła coś innego. Gdy czekałam na zamówienie coś kazało mi zerknąć przez okno a tam zobaczyłam JEGO z tą niunią całujących się. Podciągnęłam rękaw, zerknęłam na nadgarstek i wszystko wróciło. Wyznanie "miłości", wypady do kina, długie romantyczne spacer, urocze miejsce niedaleko parku gdzie mnie zaprowadził, a potem przypomniało mi się jak zobaczyłam go wtedy z tą całą Alą, na koniec kłótnia. Spłynęła mi pojedyncza łza po policzku, ale szybko ją starłam, żeby nikt nie zobaczył. Byłam w rozsypce. Kiedy dostałam zamówienie szybko je zjadłam, zapłaciłam i pobiegłam pod hale, bo nie mogłam dłużej tam siedzieć. Wchodząc na halę spotkałam jakąś dziewczynę.
-Tu nie można wchodzić o tej porze nieuprawnionym.
-Ale ja na trening próbny.
-Aaaaaa to ty. Gondi nam mówił, że ma przyjść nowa rozgrywająca na próbę- uśmiechnęła się - Weronika jestem, pozycja : atakująca.
-Tak to ja - odpowiedziałam niepewnie - Ania Nowakowska. - Kiedy sie przedstawiłam weszłyśmy do budynku.
-Ooooo nazwisko Cichego - zaczęła się śmiać- Powiedz jeszcze, że jesteście spokrewnieni.
-Właściwie... to mój kuzyn. - Tak! Piotrek Nowakowski to mój dalszy kuzyn, ale nikomu się tym nie chwaliłam bo na pewno porównywali by mnie do niego. Wiem miałabym lepiej, wszyscy pewnie by mnie przyjęli tam gdzie chciałabym, ale chciałam na to zapracować. A powiedziałam to Weronice bo poczułam, że mogę jej zaufać.
- No co ty... serio?!
- Tak, ale daleki. Nie wiem czy mnie jeszcze pamięta....- odrzekłam- Mogę mieć prośbę?- a Weronika pokiwała głową- Mogłabyś tego nikomu nie mówić???? Nie lubię jak ktoś mnie inaczej traktuje, bo mam znanego sportowca w rodzinie.
- Nie ma sprawy. O! to tu. Nasza szatnia chodź się przebrać.
- Kurdee....boję się....-Powiedziałam smutno
-Czego?
-No, że mnie nie polubią dziewczyny i , że mnie nie przyjmie Gondi...
-Nic się nie martw. Dziewczyny są spoko. Na pewno cię polubią - uśmiechnęła sie przyjacielsko- No chodź.- i pociągnęła mnie do środka, a tam siedziało już kilka dziewczyn.
-Cześć laski!- krzyknęła Weronika- To jest Ania przyszła tu na próbę. Jest na rozegraniu.
- Cześć- powiedziałam niepewnie.
-No cześć! - krzyknęły wszystkie
- Super, że przyszłaś. Brakuje nam rozgrywającej, a tak w ogóle Kamila jestem, środkowa- uśmiechnęła się
- Ja jestem kapitanką tej drużyny. Mów mi Zocha. Ratujesz nam tyłki, serio... bo zbliżają się zawody i nie mamy właśnie pełnego składu....
-Cieszę się, że mnie miło przywitałyście. Dam z siebie 200 % żeby mnie przyjął Gondi- zaśmiałam się i usiadłam by się przebrać.
Gdy weszłam na halę zobaczyłam jeszcze kilka zawodniczek. Zapoznałam sie z nimi. Były bardzo miłe. Bardzo dobrze mi się z nimi rozmawiało, ale po pięciu minutach sielanka się skończyła przyszedł trener Gondi
-Dzień dobry wszystkim! Widzę, że się już zapoznałyście, więc nie muszę cię przedstawiać.- zwrócił się do mnie.- A teraz szybka rozgrzewka, poćwiczymy Anie czyli rozegranie prawy, lewy atak i krótka, potem zagrywka a na koniec meczyk.
Tak jak trener powiedział, tak zrobiłyśmy. Starałam się jak mogłam. Wylałam z siebie siódme poty na tych ćwiczeniach w końcu to od nich zależało czy zostanę przyjęta.Jeszcze mecz i zobaczymy co będzie miał mi do powiedzenia. Podzieliłyśmy się na dwie drużyny i zaczęłyśmy grać. Moja drużyna w pierwszym secie prowadziła 15:8 trzymałyśmy taką różnicę punktów do końca i wygrałyśmy do 18. W drugim secie przegrałyśmy do 23. Ale na koniec wygrałyśmy 3 i 4 set do 21 i 22. Trener cały czas mnie obserwował coś zapisywał. Strasznie sie stresowałam. Kiedy skończyłyśmy trening poprosił jeszcze nas na chwile i przemówił:
-Świetnie dziewczyny! Wronika musisz trochę popracować nad zakończeniem ataku bo widzę, ze nie potrafisz jeszcze dobrze prowadzić piłki w tąstronę w którą chcesz. Dominika świetnie z przyjęciem, oby tak dalej- rzekł do libero- a ty Aniu przyjdź jutro o 15 do biura prezesa i tam powiem czy cię przyjęliśmy. Dziękuję i do jutra.
-Do widzenia - powiedziałyśmy chórem
W szatni:
- Ania byłaś świetna! masz jak w banku tą miejscówkę!- krzyknęła Zocha a reszta jej zawtórowała.
Gdy się przebrałam wychodząc pożegnałam sie ze wszystkimi i wyszłam z hali. Kiedy byłam niedaleko domu zobaczyłam samochód stojący przed bramą. "Ciekawe kto to" pomyślałam
Kiedy weszłam do domu krzyknęłam:
-Wróciłam!
- Przyjdź do salonu, mamy gościa!- zawołała mama
Kiedy weszłam zamarłam....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no hej wszystkim <3 dziś dłuższy w rekompensacie, że tak długo czekaliście :)
jak tam w nowym roku szkolnym????
MŚ się zaczęły a zablokowali otwarty polsat strasznie jestem zła bo nie mam Cyfrowego Polsatu :( a szkoda mi prawie 100 zl na transmisje.... wiec zostało mi śledzenie zmagań naszych orzełków w necie.... chyba że pójdę do babci !! ^.^ dziś chłopaki wygrali 3:0 z Wenezuelą i tak mamy kolejne 3 pkt więc uplasowaliśmy się na razie i żeby tak było cały czas na 1 MIEJSCU! <3
dziś w szkole dostałam poproszona żebym zrobiła tabele własnie na MŚ i ją prowadziła, a dodatkowo dorzucała tam parę słów na temat poprzednich meczy :)
BARDZO WAS PROSZĘ O KOMENTARZE BO TO MNIE BARDZO MOTYWUJE DO DALSZEJ PRACY :)
-Ania przeszkadzam ci?- zapytała nagle pani
- Nie ... to znaczy... przepraszam - powiedziałam zmęczona. Popatrzyła na mnie nauczycielka i kontynuowała lekcję, myślałam, że ta lekcja nigdy sie nie skończy.... Ale wreszcie! zadwonił ten upragniony dzwonek. Spakowałam piórnik oraz zeszyt do plecaka i wybiegłam jak poparzona z klasy. Kiedy wyszłam ze szkoły spotkałam pana Gondiego
-Cześć Ania!przyjdziesz dziś na trening? Chciałbym zobaczyć w końcu czy sobie poradzisz! Ale przypuszczam, że tak - powiedział i posłał do mnie uśmiech nr.3862
-Jasne trenerze, chociaż nie trenerze tylko proszę pana. Bo to za wcześnie i nie chce zapeszać . - zaśmiałam sę - dam z siebie 200% i mam nadzieję, że mnie pan przyjmie.
- To do zobaczenia, ja muszę się jeszcze przygotować przed treningiem- odrzekł i odszedł.
Miałam jeszcze 40 min czasu więc postanowiłam coś przekąsić. Padło na restaurację niedaleko hali. Zamówiłam sobie lekką sałatkę z warzywami bo nie chciałam się "toczyć" po boisku gdybym zjadła coś innego. Gdy czekałam na zamówienie coś kazało mi zerknąć przez okno a tam zobaczyłam JEGO z tą niunią całujących się. Podciągnęłam rękaw, zerknęłam na nadgarstek i wszystko wróciło. Wyznanie "miłości", wypady do kina, długie romantyczne spacer, urocze miejsce niedaleko parku gdzie mnie zaprowadził, a potem przypomniało mi się jak zobaczyłam go wtedy z tą całą Alą, na koniec kłótnia. Spłynęła mi pojedyncza łza po policzku, ale szybko ją starłam, żeby nikt nie zobaczył. Byłam w rozsypce. Kiedy dostałam zamówienie szybko je zjadłam, zapłaciłam i pobiegłam pod hale, bo nie mogłam dłużej tam siedzieć. Wchodząc na halę spotkałam jakąś dziewczynę.
-Tu nie można wchodzić o tej porze nieuprawnionym.
-Ale ja na trening próbny.
-Aaaaaa to ty. Gondi nam mówił, że ma przyjść nowa rozgrywająca na próbę- uśmiechnęła się - Weronika jestem, pozycja : atakująca.
-Tak to ja - odpowiedziałam niepewnie - Ania Nowakowska. - Kiedy sie przedstawiłam weszłyśmy do budynku.
-Ooooo nazwisko Cichego - zaczęła się śmiać- Powiedz jeszcze, że jesteście spokrewnieni.
-Właściwie... to mój kuzyn. - Tak! Piotrek Nowakowski to mój dalszy kuzyn, ale nikomu się tym nie chwaliłam bo na pewno porównywali by mnie do niego. Wiem miałabym lepiej, wszyscy pewnie by mnie przyjęli tam gdzie chciałabym, ale chciałam na to zapracować. A powiedziałam to Weronice bo poczułam, że mogę jej zaufać.
- No co ty... serio?!
- Tak, ale daleki. Nie wiem czy mnie jeszcze pamięta....- odrzekłam- Mogę mieć prośbę?- a Weronika pokiwała głową- Mogłabyś tego nikomu nie mówić???? Nie lubię jak ktoś mnie inaczej traktuje, bo mam znanego sportowca w rodzinie.
- Nie ma sprawy. O! to tu. Nasza szatnia chodź się przebrać.
- Kurdee....boję się....-Powiedziałam smutno
-Czego?
-No, że mnie nie polubią dziewczyny i , że mnie nie przyjmie Gondi...
-Nic się nie martw. Dziewczyny są spoko. Na pewno cię polubią - uśmiechnęła sie przyjacielsko- No chodź.- i pociągnęła mnie do środka, a tam siedziało już kilka dziewczyn.
-Cześć laski!- krzyknęła Weronika- To jest Ania przyszła tu na próbę. Jest na rozegraniu.
- Cześć- powiedziałam niepewnie.
-No cześć! - krzyknęły wszystkie
- Super, że przyszłaś. Brakuje nam rozgrywającej, a tak w ogóle Kamila jestem, środkowa- uśmiechnęła się
- Ja jestem kapitanką tej drużyny. Mów mi Zocha. Ratujesz nam tyłki, serio... bo zbliżają się zawody i nie mamy właśnie pełnego składu....
-Cieszę się, że mnie miło przywitałyście. Dam z siebie 200 % żeby mnie przyjął Gondi- zaśmiałam się i usiadłam by się przebrać.
Gdy weszłam na halę zobaczyłam jeszcze kilka zawodniczek. Zapoznałam sie z nimi. Były bardzo miłe. Bardzo dobrze mi się z nimi rozmawiało, ale po pięciu minutach sielanka się skończyła przyszedł trener Gondi
-Dzień dobry wszystkim! Widzę, że się już zapoznałyście, więc nie muszę cię przedstawiać.- zwrócił się do mnie.- A teraz szybka rozgrzewka, poćwiczymy Anie czyli rozegranie prawy, lewy atak i krótka, potem zagrywka a na koniec meczyk.
Tak jak trener powiedział, tak zrobiłyśmy. Starałam się jak mogłam. Wylałam z siebie siódme poty na tych ćwiczeniach w końcu to od nich zależało czy zostanę przyjęta.Jeszcze mecz i zobaczymy co będzie miał mi do powiedzenia. Podzieliłyśmy się na dwie drużyny i zaczęłyśmy grać. Moja drużyna w pierwszym secie prowadziła 15:8 trzymałyśmy taką różnicę punktów do końca i wygrałyśmy do 18. W drugim secie przegrałyśmy do 23. Ale na koniec wygrałyśmy 3 i 4 set do 21 i 22. Trener cały czas mnie obserwował coś zapisywał. Strasznie sie stresowałam. Kiedy skończyłyśmy trening poprosił jeszcze nas na chwile i przemówił:
-Świetnie dziewczyny! Wronika musisz trochę popracować nad zakończeniem ataku bo widzę, ze nie potrafisz jeszcze dobrze prowadzić piłki w tąstronę w którą chcesz. Dominika świetnie z przyjęciem, oby tak dalej- rzekł do libero- a ty Aniu przyjdź jutro o 15 do biura prezesa i tam powiem czy cię przyjęliśmy. Dziękuję i do jutra.
-Do widzenia - powiedziałyśmy chórem
W szatni:
- Ania byłaś świetna! masz jak w banku tą miejscówkę!- krzyknęła Zocha a reszta jej zawtórowała.
Gdy się przebrałam wychodząc pożegnałam sie ze wszystkimi i wyszłam z hali. Kiedy byłam niedaleko domu zobaczyłam samochód stojący przed bramą. "Ciekawe kto to" pomyślałam
Kiedy weszłam do domu krzyknęłam:
-Wróciłam!
- Przyjdź do salonu, mamy gościa!- zawołała mama
Kiedy weszłam zamarłam....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no hej wszystkim <3 dziś dłuższy w rekompensacie, że tak długo czekaliście :)
jak tam w nowym roku szkolnym????
MŚ się zaczęły a zablokowali otwarty polsat strasznie jestem zła bo nie mam Cyfrowego Polsatu :( a szkoda mi prawie 100 zl na transmisje.... wiec zostało mi śledzenie zmagań naszych orzełków w necie.... chyba że pójdę do babci !! ^.^ dziś chłopaki wygrali 3:0 z Wenezuelą i tak mamy kolejne 3 pkt więc uplasowaliśmy się na razie i żeby tak było cały czas na 1 MIEJSCU! <3
dziś w szkole dostałam poproszona żebym zrobiła tabele własnie na MŚ i ją prowadziła, a dodatkowo dorzucała tam parę słów na temat poprzednich meczy :)
BARDZO WAS PROSZĘ O KOMENTARZE BO TO MNIE BARDZO MOTYWUJE DO DALSZEJ PRACY :)
wtorek, 2 września 2014
Przepraszam! :(
hej wszystkim :* bardzo Was przepraszam, że nie dodałam prawie miesiąc żadnego wpisu.... zrozumcie brak weny i brak czasu.... a poza tym pojawiały się często te wpisy dlatego ze napisałam chyba 5 rozdziałów do przodu wiec to dlatego a potem się skończyły i był tego skutek ;( w tym tygodniu powinien się pojawić chociaż jeden rozdział :) jeszcze raz przepraszam i jutro albo w czwartek rozdział obiecuje w 100 % :*** a teraz baaaj ide oglądać meczyk <3 do boju Polskoooooo !!!!!
Polska!!! biało-czerwoni!!
Polska!!! biało-czerwoni!!
Polska!!! biało-czerwoni!!
Polska!!! biało-czerwoni!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)