niedziela, 14 grudnia 2014

Uwaga! Uwaga!

hej wam :*** chciałam tylko poinformować, że niestety w tym roku już nie pojawią się nowe rozdziały :( 
powód? Brak czasu i brak weny :) obiecuje ze po Nowym Roku się pojawią nowe części :) 
całuski :*** 
Ps. z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia: 





Trzymajcie się ciepło :*** <3

czwartek, 13 listopada 2014

19. Mała wpadka

Piotrek pobiegł w swoją stronę a ja skierowałam się na trybuny. Przypomniało mi się, że muszę sprawdzić telefon. Jak na złość nie mogłam go znaleźć. Szukałam go nadal idąc, w pewnym momencie poczułam, że leżę na podłodze i wypadła mi połowa zawartości z torebki. 
-Uważałbyś może 
- to ty szłaś i grzebałaś w torebce.
-dobra wygrałeś
-mhm- podał mi rękę, kiedy wstawałam poczułam ból w kostce
-Ałł…- powiedziałam kiedy chłopak przykucnął po rzeczy które rozsypały się po całym korytarzu
-Hej… co jest?
-Nic, możesz już iść… poradzę sobie – powiedziałam stanowczo, odebrałam od niego mój portfel, notes i jeszcze kilka rzeczy. Chciałam odejść w swoją stronę, ale kiedy stanęłam na tej obolałej nodze prawie się przewróciłam, w porę złapał mnie siatkarz.
- przecież widzę, że ledwo stoisz…
-jak widzisz to po co pytasz?
- Przepraszam, Wojtek jestem
- Mhm, wiem…
-Chodź pomogę Ci… - popatrzył na mnie- jak masz na imię?
-Anka, poradzę sobie
- Nie poradzisz, zaprowadzę cię na twoje miejsce
- I dasz mi spokój- powiedziałam stanowczo i pomógł mi iść na trybuny
- Dasz się namówić na kawę w ramach rekompensaty?
- Nie jestem z tond…
- Ja też i co?
- Przyjechałam tu tylko na weekend i dzięki temu wypadkowi pewnie będę siedzieć w mieszkaniu kuzyna
-Tak cię przepraszam, to podwiozę cię do mieszkania… cokolwiek, proszę nie dam ci spokoju
-Proszę o gromkie brawa dla drużyny z Bełchatowa!- Powiedział prowadzący
- Chyba musisz już iść twoja drużyna właśnie wychodzi na parkiet
- Chcesz się mnie pozbyć?
-Bingo – zaśmiałam się
-Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz – powiedział żartobliwie
- Idź już- popchnęłam go
-Idę, idę – pobiegł na boisko

Z perspektywy Wojtka:
- Ty stary co to za dziewczyna?- spytał ciekawski Kłos
- Chciałbym ci przypomnieć, że masz dziewczynę Ola się zwie.
-Pamiętam, no powiedz mi bo nie wytrzymam…. – zaczął skakać jak dziecko
- Wpadłem na nią jak wychodziłem z szatni. – cały czas patrzyłem w jej stronę
- Uuuuu widzę, że wpadła ci w oko – zaśmiał się
- Przestań nie jest z tond… - powiedziałem zawiedziony
-No i co?
-O czym sobie plotkujecie głupki? – zapytał Wrona
- Wojtuś poderwał dziewczynę – zaśmiał się Karol
- Nie poderwałem tylko wpadłem na nią kiedy wychodziłem z szatni.
- I odprowadził ją na trybuny – gadał jak najęty
- Zamknij się już- prawie krzyknąłem
- Ojjj przestań. Opowiadaj jak to było- powiedział spokojnie Andrzej- a ty – wskazał na Kłosa- spadaj, chyba cię wołał trener
- No więc to było tak ja sobie spokojnie wyszedłem z szatni i pomału kierowałem na parkiet, w pewnym momencie wpadłem na Anie. Przeprosiłem ją i odprowadziłem na trybuny bo chyba skręciła kostkę. Długo z nią nie gadałem bo oczywiście musieliście wyjść na boisko.
-Dobrze a teraz przywitajmy drużyny. – powiedział spiker, a my kierowaliśmy się powoli na środek boiska
- Posłuchaj musisz ją złapać po meczu i zaproponować podwózkę do domu.
- Dzięki stary, z Karolem to się dogadać nie mogłem…

Mecz:
Pierwszy skład wyglądał następująco: Tichacek, Konar, Paul, Niko, Piter, Perła i Igła.Walka toczyła się punkt za punkt, Sovia za sprawą Pencheva i jego kapitalnych serwisów ostatecznie wygrała pierwszą partię do 25:23. Wdawałoby się, że po wyjściu z tak ciężkiego seta rzeszowianie rozkręcą się na dobre. Walka była bardzo wyrównana, Resovia prowadziła, ale po drugiej przerwie technicznej wydawało by się, że na boisko nie wrócili ci sami zawodnicy co przedtem tylko osoby, które nie wiedziały jak „ograć” przeciwników. Chłopaki przegrali tą partię. W trzecim secie soviacy zaczęli fatalnie na pierwszej przerwie technicznej mieli tylko zdobyte 4 punkty i Skra nie dała za wygraną, kolejnego seta przegrała Sovia. W czwartej partii wydawało by się, że to już koniec, na stanie 16:20 na zagrywkę wszedł Niko z jego wspaniałymi zagrywkami nie mógł sobie poradzić, żaden z zawodników Skry, As za Asem. Dzięki niemu zremisowali, i tak zaczął się kapitalny fragment gry Resovii, świetne przyjęcia, kontry i zakończenia akcji, wygrali tą partię. Piąty set był bardzo emocjonujący. Tie-break rozpoczął się fatalnie 0:3.Resovia walczyła wywalczyła przewagę 8:6, ale skrzaty nie dawały za wygraną zremisowali 12:12 trener Kowal poprosił o czas kiedy zagrywka była po stronie przeciwników i to pomogło piłka wylądowała na aucie, końcówka meczu była formalnością chłopaki wygrali 15:12. MVP meczu został Nikolay Penchev w sumie nie dziwię się po takich zagrywkach i tylu wspaniale skończonych akcjach nie mógłby zostać ktoś inny MVP. Należy mu się. Uśmiechnęłam się w stronę Piotrka i Niko kiedy spojrzeli na mnie. Chłopaki po rozdaniu autografów i pozowaniu do zdjęć pobiegli do szatni ja postanowiłam poczekać na nich. Trochę sobie poczekałam … W końcu usłyszałam śmiechy zza drzwi prowadzących na trybuny
- No wreszcie, a mówią, że to na dziewczyny trzeba długo czekać… - powiedziałam z ironią
- Hahaha bardzo śmieszne- powiedział Pit
- Idziesz?- zapytał Niko
- Nie dam rady…- Odpowiedziałam z grymasem na twarzy
- Co się stało?- zapytał Piotrek i podszedł
- Przewróciłam się i chyba skręciłam kostkę….
-Nie przewróciła się tylko ja wpadłem na nią i ją przewróciłem…- krzyknął Włodarczyk z dołu i wyszedł na górę do nas- Przepraszam cię jeszcze raz… Niko gratuluje MVP
- Dzięki
-Mogę się jakoś zrekompensować i zawieść cię do domu?
- Nie trzeba, Piotrek jest samochodem to mnie zabierze, DO SIEBIE – powiedziałam wypowiadając wyraźniej ostatnie słowa
- Aaaa, sorry nie wiedziałem, że Pit ma dziewczynę, sorry stary – kiedy Wojtek skończył mało co nie wybuchłam śmiechem
- To moja …- Pit próbował sprostować, ale przerwałam mu

-Tak dziewczyna, coś dziwnego? 





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziś trochę krótszy, ale ważne, że jest :) 
chcecie dalej?? proszę skomentujcie :)  dzięki temu mnie to motywuje do dalszej pracy :) całuski :* 

piątek, 24 października 2014

18. Spacer po Rzeszowie.

Kolejnego dnia:
Po przebudzeniu poczułam niosący się zapach kawy. Wstałam i udałam się w stronę kuchni. Tam zobaczyłam Piotrka przy kuchence.
-Cześć MAŁA
-Grrr, ja ci dam mała - zaśmiałam się- co na śniadanie?
-Dla ciebie nic- pokazał mi język
- Bardzo śmieszne... nie przyjdę na mecz 
-No dobra naleśniki z nutellą, za 10 minut będą gotowe
-Mmmm, pycha to ja idę się przebrać
Pobiegłam do walizki wyjęłam bieliznę, luźną bluzę z napisem "You Can Kiss My Ass Bitch", czarne rurki, prostownicę. Weszłam doi łazienki, przebrałam się, zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam włosy. Kiedy wyszłam z łazienki przepadłam przez torbę treningową.
-Piotrek!- krzyknęłam a on wychylił głowę z kuchni
-Hmmm?- zaczął się śmiać gdy zobaczył mnie leżącą na podłodze.
-Co to ma być? Kiedy wychodziłam z łazienki nie było jej tu.
- Położyłem ją tam z przyzwyczajenia, nie pomyślałem, że taka sierota jak ty przepadnie przez to, jak można nie zauważyć takiej dużej torby?
-Piter, jak wstanę to ci zaraz przywalę tą torbą 
-Chodź na śniadanie a nie leż tam- pokazałam mu język i przyszłam do niego.
-Mmmm pycha, dzięki
-Nie ma za co, może pójdziesz ze mną na trening?
-Podziękuję, zostanę w mieszkaniu
-Jak chcesz... nie zmuszam.
-Na którą masz?
-Na 10 a co?
- Bo... jest 9.45
-O Fuck! Jak wrócę zabiorę cię na spacer a potem na mecz idziemy.
-Ok! paa 
-Pa Mała, smacznego.
-Ehh, dzięki- nie zdążyłam odpowiedzieć, usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwi. Po zjedzonym śniadaniu postanowiłam ogarnąć mieszkanie Piotrowi. Pozbierałam ubrania, wyniosłam brudne naczynia do kuchni, powycierałam kurze, na koniec wrzuciłam naczynia do zmywarki, odkurzyłam i umyłam podłogę. Po godzinie mieszkanie błyszczało. Zerknęłam do lodówki zobaczyłam tam oprócz światełka pomidory i śmietanę. Znalazłam makaron. Postawiłam na spaghetti. Kończyłam obiad kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
-Cześć! - krzyknęłam i zerknęłam w stronę drzwi. Zobaczyłam Pita a zza niego wychylającego się Pencheva 
-No cześć
-Hej- powiedział niepewnie Nikolay
-Ania to jest Niko, Niko to moja kuzynka Ania
-A już myślałem, że dziewczyna - zaśmiał się, a my z Pitem spojrzeliśmy na Bułgara jak na głupka. 
-Miło mi- podałam siatkarzowi dłoń
-Ymm, Mała nie masz nic przeciwko?
-Ja? Skąd! To Twoje mieszkanie
-Yhmm... Stwierdziłem, że musisz kogoś poznać z klubu, zaprosiłem Niko bo się przyjaźnimy.
-Super - uśmiechnęłam się w ich stronę
-Co tak ładnie pachnie?
-Spaghetti bo nic innego się nie dało wyczarować z pustej lodówki
-Kurcze trzeba iść na zakupy, idę zanieść torbę, zaraz wracam
-Yhmm, ok
-Co cię sprowadza? -zapytał siatkarz
-Jak to powiedzieć... chciałam odwiedzić kuzyna i zmienić chociaż na chwilę środowisko- zaśmiałam sie
-Rozumiem- uśmiechnął się
-Ania! co to ma być?!- usłyszałam głos Piotrka z głębi mieszkania
-Ale co? - zapytałam kiedy przyszedł do kuchni
-Dlaczego posprzątałaś mi mieszkanie?
-Chodźcie chłopaki nakładam obiad- zignorowałam go
-Anka nie zmieniaj tematu
-No... po prostu  nudziło mi się, a przydałaby ci się ręka kobiety tu w mieszkaniu- pokazałam mu język
-Bardzo śmieszne, pogadamy sobie potem, teraz idziemy jeść, chodź Niko
-Może pójdę- powiedział niepewnie Penchev
-Co ty! Zrobiłam tyle jedzenia, że wystarczy dla wojska - zaśmiałam się - zostań proszę.
-No dobrze
-Super- uśmiechnęłam się
-Mmm, pycha świetnie gotujesz - rzekł Niko
- To tylko spaghetti, nic specjalnego.
-Gadasz głupoty.
-Było pyszne, dzięki Ania. Może pójdziemy na spacer? Pokażemy ci miasto
- Jasne z chęcią. - posprzątaliśmy po obiedzie, przebrałam się i wyszliśmy. Piotrek z Niko pokazali mi park, zamek i panoramę miasta.
-I jak ci się podoba?
-Piękne miasto, kurcze chyba będę tu stałym bywalcem- powiedziałam z bananem na twarzy.
- No mam nadzieję, że będziesz odwiedzać starego kuzyna.
- Może...
-Ej! Jakie może? hmm?
- Będę, będę- Pit spojrzał na zegarek
-Cholera... zagadlismy się a za pół godziny  musimy być na hali... chodźcie szybko - pobieglismy w stronę mieszkania, dobrze, że bylismy w okolicy. Przybiegliśmy po pięciu minutach.
-Widzimy sie na meczu! Pa Ania! - krzyknął Penchev
- Dobrze
Pod halą byliśmy 5 minut przed rozpoczęciem rozgrzewki, przed meczem.
-Ja lecę do szatni, a ty idź na trybuny
-Dobrze, idź bo się spóźnisz
Piotrek pobiegł w swoją stronę a ja skierowałam się w stronę trybun. Przypomniało mi się, że muszę sprawdzić telefon. Jak na złość nie mogłam go znaleść. Szukałam go nadal idąc, w pewnym momencie....


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej wszystkim :) zima idzie "wielkimi" krokami, w górach śnieg ^^  ten weekend zapowiada się świetnie :) jestem właśnie w Łodzi przyjechałam tu na weekend :) a jutro jadę do Bełchatowa na MECZ! ^^ Skrzaty grają z Politechniką Warszawską :) nie mogę się doczekać! :) uciekam, życzę miłego i słonecznego weekendu :* bay <3

poniedziałek, 20 października 2014

17. " Fajnie, że jesteś"

-No więc...
-No mów!
- Prezes poprosił mnie czy przyjadę z chłopakami na któryś wasz trening i zagramy sparing z wami, ale muszę z naszym trenerem i prezesem porozmawiać,
-Kurczeee, byłoby fajnie, co jemy?- zapytałam po wejściu do kuchni
- Zrobiłam spaghetti- powiedziała mama
-hej mamuś- pocałowałam rodzicielkę w policzek- Oooooo super, to idziemy umyć ręce i wracamy.- zjedliśmy obiad Piotrek spakował moją walizkę.
-Piotrusiu tylko mi jej tam pilnuj.
-Dobrze ciociu - zaśmiał się
-Mamoo nie mam 5-ciu lat, a poza tym to tylko weekend.
-No wiem, wiem. Dobra jedźcie już.
-Dzięki mamuś.
Kiedy wyjechaliśmy była 18.00. Całą drogę zastanawiałam się co ja tam będę robiła. Miałam przeczucie, że coś się tam  wydarzy. Trochę się obawiałam co będę robić sama w mieszkaniu kiedy Pit pójdzie na trening. Jechaliśmy już godzinę. Słuchałam muzyki przez słuchawki i myślałam co będziemy robić w weekend.
-Piotrek?
-Hmm?
- Co będziemy obić u ciebie? tam w Rzeszowie?
-No nie wiem, na pewno nudzić się nie będziesz. A może przyjdziesz jutro na mecz?
-To zależy z kim gracie- zaśmiałam się
-Ze Skrą gramy
- I ty mi to teraz mówisz? Kocham ten klub!
- No teraz a  co??? A tak w ogóle to myślałam, że za Asseco jesteś....
- Wybacz Piotruś, Skra skradła moje serce.- po chwili ciszy-  Kurde, byłeś u mnie w pokoju i nie zauważyłeś większości plakatów siatkarzy ze Skry?!
-Ty no faktycznie!- zaśmiał się
-Jasne, że przyjdę na mecz! Teraz nie będę mogła zasnąć.
Resztę drogi przejechaliśmy śmiejąc się. Cichy opowiedział chyba wszystkie anegdotki ze zgrupowań reprezentacyjnych lub klubowych. Powiem wam, że Piotrek wcale taki cichy nie jest  jak na niego mówią.
Kiedy przyjechaliśmy pod blok Nowakowskiego było grubo po 22. Zabraliśmy walizki i udaliśmy się do mieszkania, całe szczęście, że była winda bo nie wiem jakbym wyniosła swoją walizkę na PIĄTE piętro. Oczywiście zamiast od razu wejść do mieszkania, to Piotrek zapomniał gdzie włożył klucze. Szukał ich dobre 10 minut i do tego narobił strasznego hałasu. Przeszukał całą swoją torbę wysypując całą zawartość, a okazało się, że schował do małej kieszonki, żeby ich potem nie szukać. No myślałam, że zabije go na miejscu.
-Długo jeszcze?- zapytałam sfrustrowana, kiedy Piotrek mocował się z drzwiami.
-Już zapraszam- powiedział z ulgą. Wchodząc do mieszkania potknęłam się o buty treningowe Pita.
-Piotrek co to za burdel?- zapytałam z podniesionym głosem
-Cicho bo obudzisz sąsiadów.
-Ok, co to tornado przeszło przez twoje mieszkanie?
-Przecież posprzątałem jak wyjeżdżałem i tak jest jak wychodziłem.
- Skarpetki walające się po korytarzu, koszulki treningowe na sofie i  kubki na stole nazywasz posprzątanym? Aż się boję wejść do kuchni...
-Ojj no przestań, nie jest tak źle...
-Dobra nie drążmy tematu. Idę się umyć, a ty mi przygotuj miejsce do spania, proooooszę- zrobiłam maślane oczka
-Ok idź, idź przygotuję
-Dzięki- pobiegłam do walizki wyjęłam piżamę, kosmetyczkę i zapytałam - A gdzie masz łazienkę?
- Drugie drzwi na prawo, tam w półce są świeże ręczniki.
-Dziękuję- Udałam się w stronę łazienki. Tam o dziwo było czysto, zaśmiałam się pod nosem z tejże sytuacji. Wzięłam szybki prysznic, bo byłam strasznie wykończona po długiej podróży i treningu. Po otworzeniu drzwi łazienkowych zastałam Cichego opierającego się o ścianę.
-Długo jeszcze będziesz podpierał tą ścianę? Przecież ci się nie zwali na głowę.
-Bardzo śmieszne, czekałem, aż wyjdziesz. Myślałem, że się tam utopiłaś.
-Taaa.... pod prysznicem...
-Tutaj masz przygotowane łoże o pani- zaśmiał się i wskazał drzwi.
-Dziękuję mój lokaju
-Dobra dość tych żartów, jak chcesz coś zjeść jeszcze zaczekaj na mnie i coś wykombinujemy.
-Nie jestem głodna, idę spać. Dobranoc.
-Dobranoc mała- pokazał mi język i zamknął za sobą szybko drzwi
-Ciesz się, że zdążyłeś bo nie wiem co bym ci zrobiła
-Nie boję się ciebie MAŁA, hahahaha
Kopnęłam w drzwi i skierowałam się do mojego tymczasowego pokoju. Tam zastałam duże łóżko które z pewnością pomieści dwie osoby, z szafeczkami nocnymi po obu stronach. Ściany były pomalowane na odcienie pomarańczy  a meble były ciemno brązowe, wręcz czarne. Na komodzie stał duży telewizor, a obok niego kubek z herbatą i karteczka a na niej:

" Herbatka dla świetnej rozgrywającej :P
Fajnie, że jesteś :) 
Dobranoc MAŁA :P " 

Uśmiechnęłam się kiedy ją przeczytałam, zabrałam kubek z ciepłym napojem usiadłam na łóżku, rozejrzałam się po pokoju i dopiero teraz zauważyłam ten piękny widok na miasto. Podeszłam do niego, upiłam łyk herbaty i szepnęłam do siebie
-Zielona, pamiętał
Tak od dzieciństwa piłam zieloną herbatę uwielbiałam ją. Kiedy wypiłam napój napisałam sms do Piotra bo nie chciało mi się już iść do niego i podziękować, a penie już śpi. Treść sms-a wyglądała tak:

" Dziękuję za herbatkę :*  pamiętałeś o zielonej :)  
Tak się cieszę, że tu jestem. 
Jaka tam ze mnie rozgrywająca :P 
Dobranoc WIELKOLUDZIE xD " 

Zgasiłam światło i poszłam spać. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
cześć wam :) od dziś zaczyna się trochę dziać :) a w następnym będzie się dopiero działo :D dobra nie zdradzam :) komentujcie :) motywujecie mnie przez to :)  

sobota, 11 października 2014

16. Trochę nerwów

-Dzień dobry-Powiedziałam niepewnie
-Pani Anna Nowakowska i...- prezes przerwał kiedy zobaczył Pita za mną-Piotr Nowakowski?! - zdziwił się-Co pan tutaj robi? Jesteście rodzeństwem?
-Nie, kuzynostwem- powiedział siatkarz z lekkim rozśmieszeniem
-Przyszedł tutaj ze mną, żeby mnie wesprzeć. Może zostać?- zapytałam
-Oczywiście! Usiądźcie i przejdźmy do sedna hmm.... - popatrzył na jakieś kartki które otrzymał od trenera. Zerknęłam niepewnie na  Piotra a on uśmiechnął się w moją stronę.
-Ania bardzo dobrze gra na rozegraniu, świetne krótkie, mogłaby zostać profesjonalną siatkarką. Myślę, że byłaby świetna jak dla nas, prezesie.
-Hmm.... Nieprawdopodobne.... -nastała cisza- Panie Mariuszu proszę na słowo. - wyszli za drzwi

Na korytarzu

-Panie Mariuszu wtedy kiedy przyszła ta dziewczyna na trening próbny przyszedłem tam, usiadłem żeby mnie nie było widać i obserwowałem ją, ta dziewczyna się tu zmarnuje... wie pan o co mi chodzi... musimy jej znaleźć lepszy klub...
-Miałem to panu właśnie powiedzieć, że ona jest świetna... przed nią świetlana przyszłość... tylko kto teraz przyjmie zawodniczkę w połowie sezonu?
- Zróbmy tak, damy jej umowę na jeden sezon, na razie będzie u nas grać a jak znajdziemy klub i wtedy zakończymy z nią współpracę jeśli będzie chciała.
- Jestem za, a teraz wróćmy bo się pewnie denerwuje....

W biurze

-Piotrek coś jest nie tak...-powiedziałam nerwowo
-Dlaczego tak myślisz???
-Wyszli i długo ich nie ma... może się nie dostałam i nie wiedzą jak mi to powiedzieć??- panikowałam
- Nie na pewno nie- odpowiedział spokojnie a w tym samym momencie otworzyły się drzwi. Odetchnęłam głęboko i czekałam na wiadomość.
-Przepraszamy, że musieliście tyle czekać, ale mamy dobrą wiadomość.- odetchnęłam z ulgą- Panie Mariuszu proszę podać umowę, na początek sezon, jeśli spodoba się nam pani i będziemy mieli dobre wyniki to przedłużymy umowę.
-Dziękuję to dla mnie naprawdę ważne. Bardzo się cieszę.Dziękuję za szansę. Nie zawiedzie się pan na mnie.  - powiedziałam szczęśliwa.
- Proszę podpisać tutaj.- podpisałam się, prezes wstał podał mi rękę- witamy w klubie, w przyszłym tygodniu dostanie pani wszystko z logiem klubu. Dobrze a teraz proszę iść przygotować się do treningu A pan- zwrócił się do Cichego-  czy mógłby na chwilkę zostać?
-Jasne nie ma sprawy- ja pobiegłam do szatni.

Piotrek 

Kiedy Ania wyszła prezes zaczął
-Mam do pana wielką prośbę
-Zamieniam się w słuch - powiedziałem spokojnie
-Ania jest świetna, ona się tutaj zmarnuje...
-Do czego pan zmierza??- zapytałem już trochę się denerwując
- Proszę zobaczyć na statystyki- podał mi kartki, byłem zdziwiony. Ona na prawdę jest świetna, muszę ją zobaczyć jak gra - Czy mógłby pan porozmawiać u siebie w klubie z trenerem dziewcząt o pani Ani? Jest za dobra żeby tutaj grać. Taki talent nie może się zmarnować. Widziałem jak gra, jest niesamowita. I jeszcze jedno czy moglibyście przyjechać całym klubem i zagrać z dziewczynami mały sparing?
-Dobrze porozmawiam z nim, czy mógłbym dostać do pana numer gdybym coś wiedział?
-Nie ma sprawy- podał mi karteczkę z numerem pożegnałem się i poszedłem obejrzeć jak moja kuzyneczka gra.

W tym samym czasie

Otworzyłam drzwi
-O Ania! - wszystkie krzyknęły.
-I jak dostałaś umowę?
-Jakby to powiedzieć... - spuściłam głowę. Udawałam, że chce mi się płakać. Nastała chwila ciszy
- Dostałam się! -- nagle skoczyłam
-Osz ty! - dziewczyny zaczęły się śmiać - Witaj w drużynie
Byłam szczęśliwa, że się dostałam. Podczas treningu Pit siedział na trybunach, ale usiadł tak, że tylko ja go widziałam. Starałam się jak mogłam. Ale zastanawiało mnie jedno, dlaczego prezes chciał żeby Piotrek został. No trudno, może mi powie albo zapytam. Trener bardzo nas pochwalił i pobiegłyśmy do szatni
-Byłaś świetna - powiedziała nasza kapitan
-Dziękuję
-Jest piątek, weekend się zaczął może jakąś imprezkę?- zapytała jedna z dziewczyn
-No jasne! - krzyknęły wszystkie
-Świetny pomysł powiedziała- Zocha kapitan
-Ja... Ja muszę odmówić- powiedziałam
-Czemu?
-Wyjeżdżam na weekend do Rzeszowa
- Ooooo jak fajnie. Nie no jedź nie ma sprawy, przecież się nie obrazimy.
-Dzięki- uśmiechnęłam się w ich stronę- A teraz uciekam bo dziś już jadę, miłej zabawy!
-Dzięki tobie też!
Wybiegłam pierwsza z hali, nie chciałam, żeby ktoś zobaczył, że znam Piotrka Nowakowskiego. Kiedy zobaczyłam samochód Pita szybko wsiadłam i milczałam
-Yyyy cześć?
-No hej- odpowiedziałam. Cichy popatrzył na mnie jak na głupka, ale olałam to.
- To idziemy coś zjeść? Czy jedziemy do domu i wyjeżdżamy?
- Ja myślę, że zjemy w domu i jedziemy bo późno się robi.
-Dobra to jedziemy.
Bardzo ciekawiło mnie co prezes mu powiedział. W końcu nie wytrzymałam:
-Mam zapytanie.
-Jakie?
-Co prezes ci powiedział jak wyszłam?
-Ale nikomu nie powiesz???
-Słowo żołnierza.- zaśmiałam się
- No więc....



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej wam!!!  przepraszam, że długo nie pisałam, ale brak weny.... ;) dzięki Magdzie i jeszcze jednej OSOBIE <3 mnie natchnęło dzięki miśki <3 dziś dłuższy rozdział :)
jak po pierwszym miesiącu nauki??? u mnie nawet spoko :)
+Liga się zaczęła jak obstawiacie tabelę końcową??? hahaha :D wiem, ale wybiegam w przyszłość :)
no nic lecem :* papatki <3

piątek, 19 września 2014

15. I promise.

Kiedy wstałam ubrałam mundur, zrobiłam lekki makijaż, wyprostowałam włosy i spięłam w wysoki kucyk. Wychodząc z łazienki minęłam zaspanego Pita, a ten zatrzymał się przetarł oczy i nie mógł uwierzyć w to, że miałam ubrany mundur. A ja się zaśmiałam.
-Ania ja myślałem, że ty żartowałaś z tym mundurem....- Obróciłam się wokół własnej osi i powiedziałam
-Jak widać nie - i pokazałam mu język
-Świetnie w nim wyglądasz, pasuje ci
-Dziękuję - Uśmiechnęłam się zawstydzona
-Może zawiozę cie do szkoły???
-Uuuu fajnie, to zjemy śniadanie i możemy jechać
Zjedliśmy śniadanie, porozmawialiśmy trochę:
-Co będziesz robił jak ja będę w szkole?
- Nie wiem może. Pójdę na miasto, dawno tam nie byłem .
- Yhm, ok tylko uważaj żeby cię jakieś hotki nie porozrywały bo nie będzie miał kto wrócić do Rzeszowa
- Bardzo śmieszne...
- Pomyśl sobie co byś miał na nagrobku napisane "Zginął śmiercią tragiczną. Porozrywany przez hotki z Wadowic" - zaczęłam się śmiać a Piotrek razem ze mną
- A o której kończysz? To przyjadę po ciebie
-O 14.15 a na 15.00 muszę być u prezesa
- Dobra, to jedziemy bo już późno
W szkole byłam 5 minut przed dzwonkiem, spotkałam Magdę i zapytałam
-Hej, co teraz mamy???
-Zajęcia wojskowe i musztrę- powiedziała z błyskiem w oczach, ona uwielbia wojskowe i ogólnie wojsko
- Ooo to fajnie, a gdzie Rutka???
-Tu jestem - i pocałowała mnie w policzek- a z kim to przyjechałaś???
- Z kuzynem a co??? Ciekawska ???
-Ładny? Samotny? Znam go?
- Ładny,samotny i jeśli byś była spostrzegawcza to byś znała, dużo ludzi go zna, ale nie mieszka tu więc przykro mi- odpowiedziałam tajemniczo
-Aaaaa szkoda- udawała smutną
- Dobra ja spadam na wojskowe a ty leć na fryzjerskie moja fryzjereczko
Wojskowe i reszta lekcji strasznie szybo mi minęły, kiedy wyszłam z sali poszłam pożegnać się z Tutą
-Może wpadniesz do mnie na weekend?-zapytała
-Wiesz... chętnie, ale wyjeżdżam na weekend.Może innym razem, wybacz. Lecę bo już dziś wyjeżdżam a jestem jeszcze umówiona, pa - pocałowałam ją w policzek i wyszłam
Przed szkołą czekał na mnie Pit, wsiadłam do samochodu i powiedziałam
- Co wyrośnięte dziecko robiło jak mnie nie było??? przeżyłeś???
-Bardzo śmieszne- powiedział z ironią w głosie
-Nie zgubiłeś się?? Ty żyjesz - zaczęłam się śmiać przypominać sobie poranek kiedy zawoził mnie do szkoły
-No nie wiem czy pamiętasz, ale ja tu się po części wychowałem. Tak żyje nigdzie sie nie ruszałem z domu bo nie miałem obstawy czyli ciebie- zaśmiał się
-Oj no tak, ale nie wiesz, że ze starością przychodzi też skleroza? Więc nie wiem jak z Tobą- powiedziałam żartobliwie. Pit popatrzył na mnie "z byka" i powiedział
-To idziesz dziś sama do prezesa?
-Ojjj... Piotruś przestań ja żartowałam
-No ok, co powiesz na obiad?
-Jestem strasznie głodna
Pojechaliśmy do restauracji niedaleko hali, tam gdzie zobaczyłam tego zdrajce z jego nową zabaweczką. Wchodząc Piotrek rozdał kilka autografów, usiedliśmy w kącie żeby nikt nam nie przeszkadzał. Kiedy złożyliśmy zamówienie Cichy zapytał:
-Denerwujesz się?
-Nie.
-Wcale. Widzę jak ci ręce chodzą.
-Zdaje ci się.
-Jasne...- spojrzałam przez okno, na tą ławkę gdzie ich ostatnio widziałam. Spuściłam głowę. W momencie zmienił mi się humor.
-Słucham
-Hm? Ale, że o co chodziłam.- udałam, że nie wiem o co chodzi
-Widzę, że coś jest nie tak.
-To jest skomplikowane- odpowiedziałam zdenerwowana
-Mamy czas- powiedział spokojnie
-Nie chce o tym gadać...- kiedy przypomniałam sobie to wszystko zbierało mi się na płacz
-Słuchaj, jak się wygadasz będziesz się lepiej czuć
-Ale...- przerwałam, może powinien wiedzieć?? Widać, że martwi się o mnie-No dobra, ale zachowasz to dla siebie, ok?
-Jane- Powiedziałam mu wszystko. Wysłuchał mnie, doradził i pocieszył kiedy zaczęłam płakać. Naprawdę mi go brakowało. Wiedziałam, że mogłam z nim szczerze porozmawiać. Kiedy zjedliśmy siatkarz zerknął na zegarek.
-Chodź bo się spóźnisz na spotkanie.
-Ale wejdziesz tam ze mną?
-Tak. Nie bój się, na pewno się dostaniesz. Masz we krwi siatkówkę. W twoich żyłach płynie krew wojownika. Nawet jeśli byś się nie dostała to obiecaj mi, że się nie poddasz i będziesz walczyła za rok.
-I promise.
-No a teraz ruchy, ruchy bo czas leci.
Kiedy przyszliśmy pod drzwi, strasznie się bałam, ale Piotrek mnie "wciągnął" do biura prezesa.
-Dzień dobry - powiedziałam niepewnie....




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej jak tam??? Proszę komentujcie ;) to dla mnie wiele znaczy a na dzień dzisiejszy na 14 rozdziałów jest tylko 5 komentarzy.... A teraz z innej beczki :) POLACY SĄ DALEJ W GRZE!! <3 #GoPoland Jesteśmy na 1 MIEJSCU w tabeli i jutro gramy z Niemcami :) myślę, że damy radę :)  DO BOJU POLSKO!!!!! <3
na koniec chciałabym podziękować Magdzie bo zgodziła się napisać część tego rozdziału :) dzięki Magda :*

poniedziałek, 15 września 2014

14. Zapowiada się ciekawie.

-Chciałabym, ale ty chyba dziś wracasz....
-Nieee, jutro wracam dostaliśmy dwa dni wolnego. - uśmiechnął się do mnie - A propo wolnego, nie wiesz gdzie jest jakiś hotel żebym mógł się zatrzymać na noc???
-Wiem, ale ci nie powiem.-  rzekłam i pokazałam mu język- nie będziesz spał po jakiś hotelach, śpisz u nas, w końcu jesteśmy rodziną.  - powiedziałam stanowczo.
-Ale na pewno?? Nie chce się wam zwalać na głowę i w ogóle...
-Piter! nie wkurzaj mnie! zostajesz koniec i kropka! - prawie się wydarłam na niego- A tak w ogóle fajnie, że przyjechałeś- i przytuliłam go
Postanowiliśmy wreszcie oglądnąć jakiś film, padło na "Kac Vegas". Bardzo się uśmialiśmy, w pewnym momencie musiałam iść po chusteczki bo popłakaliśmy się ze śmiechu. Cieszyłam się, że Piotrek przyjechał, przypomniałam sobie jak spędzaliśmy kiedyś ze sobą czas. Dobrze się czułam w jego towarzystwie i nadal tak jest, szkoda, że jutro musi wyjeżdżać.... musimy jeszcze mile spędzić te ostatnie chwile. Przypomniałam sobie, że muszę iść jutro do prezesa i dowiem się czy jestem przyjęta.... może Piotrek ze mną pójdzie i doda otuchy. Warto spróbować, więc zaczęłam :
-Piotruuuuś
-Hmmmm??? co będziesz chciała???
- A czemu bym miała od razu coś chcieć???- zapytałam
- Bo pamiętam, że kiedyś jak przedłużałaś i zdrabniałaś moje imię to zawsze coś chciałaś- zaśmiał się
- No dobra, możesz ze mną jutro jechać na trening, ale przed tym iść do prezesa bo ma mi powiedzieć czy się dostałam. Boje się sama iść, a nikogo więcej o to nie poproszę bo tylko ty wiesz....
- Wiedziałem - zaśmiał się - no jasne, że pojadę słońce, chętnie wesprę  - i uśmiechnął się w moją stronę- To nawet twoja mama o tym nie wie???
-No... nie... bo wątpię, żeby mi pozwoliła na te treningi....
-No tak, ale kiedyś się w końcu dowie....
-No nie wiem...
-Powiem tak: lepiej żeby wcześniej wiedziała i  sobie to przemyślała niż żeby się dowiedziała od obcej osoby czy coś....
-Powiem jej jak będę wszystko wiedzieć 
-Ania jutro piątek może pojedziesz ze  mną do Rzeszowa na weekend??- zapytał niepewnie 
- No i co ja tam będę tam robić? Nikogo tam nie znam.... Piotrek podziękuję.... 
-Jak to nie??? Mnie znasz a to już dużo- zaśmiał się- a poza tym odpoczniesz od tego otoczenia i w ogóle...
-No nie wiem.... może masz rację.... nie chce widzieć pewnej osoby po tym wszystkim co mi zrobił.... 
-Ania co jest? - zapytał przerażony
- Nic nie ważne opowiem kiedy indziej a teraz lecę do mamy zapytać czy mogę jechać do Rzeszowa bo trochę zmian mi się przyda, przemyślę co i jak - wyszłam z pokoju
Zeszłam na dół znalazłam mamę i niepewnie zapytałam:
-Mama, mogę jechać z Piotrkiem do Rzeszowa na weekend?? Chciałabym odpocząć trochę od tego miejsca i osób z nim związanych... i chce sobie co nie co przemyśleć...
-Aniu co się stało???
Poczułam jak spływa mi pojedyncza łza.
-Patryk mnie zdradził, zabawił się mną.... - pociągnęłam nosem i dalej mówiłam- Nigdy mnie ni kochał, mamo...- rozpłakałam się a Agata podeszła i mnie przytuliła
-Ciii spokojnie, nie płacz. - przerwała- tak mi przykro skarbie, nie daruje mu tego, że skrzywdził moją córeczkę. Jasne, że możesz jechać- Pocałowała mnie w czubek głowy
-Dziękuję- Przytuliłam się do mamy mocniej- To może ja się dziś spakuję, bo jutro późno wracam ze szkoły i jak wrócę to Piotrek będzie chciał jechać bo w sobotę rano ma już trening.
-Dobrze to leć się pakować- uśmiechnęła się 
Pobiegłam do pokoju, a kiedy tam weszłam rozczulił mnie widok jaki tam zastałam. Pit bawił się z moją młodszą siostrą, będzie wspaniałym ojcem. Kiedy "dzieciaki" się bawiły ja postanowiłam się pakować, wyciągnęłam walizkę i wrzucałam wszystkie potrzebne rzeczy. Wrzuciłam na w razie czego strój treningowy bo nigdy nic nie wiadomo co Pit wymyśli. 
- Co robisz??- zapytała Juss
-Pakuję się a co?
-Zostawiasz mnie? -zapytała smutno a Cichy się przyglądał 
-Nie no co ty słoneczko- zaśmiałam się- jadę do Piotrusia na weekend spędzić z nim trochę czasu bo dawno się z nim nie widziałam.
-A mnie nie zapytałaś czy możesz jechać- powiedziała stanowczo a ja z Nowakowskim zaśmiałam i zapytałam:
-Justyś...
-Słucham???- zapytała udając mamę, a Pit chichotał w kącie
-Mogę jechać z Piotrkiem do Rzeszowa na weekend?? 
-Jaki jest tego powód?- zapytała, ale  pomału nie wytrzymywałam
-Ej mała! nie zapędzaj się tak! - uspokoiłam się kiedy pokazała mi palec wskazujący grożąc mi jak to mają zazwyczaj rodzice robić. Piotrek w tym momencie wybuchł niepohamowanym śmiechem.- Justysiu jadę go odwiedzić i posiedzieć z nim, żeby mu smutno nie było 
-Jeśli musisz jechać,,,, to jedź - powiedziała na odczepnego i wyszła z pokoju a Piotrek dalej się śmiał aż w końcu dostał ode mnie poduszką
-Ej! za co to???- zapytał przez śmiech
- Za to, że się śmiejesz... a tak w ogóle nie wiem skąd ona takie rzeczy bierze... 
- Hahahahahaahaha cała Nowakowska - i dalej się śmiał
- To nie jest śmieszne, jak dalej będziesz się śmiał to nigdzie nie jadę- i w tym momencie przestał
- No nie żartuj.... i tak pojedziesz - pokazał mi język
- kurde za dobrze mnie znasz 
-Pomóc ci? - zapytał
- Nie, już kończę
Kiedy skończyłam się pakować poszliśmy z Piotrkiem coś zjeść na kolację, potem jak to się mówi myju, paciorek i spać. Tak też zrobiliśmy, miałam na 11.45 więc mogłam sobie pospać. 





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

hej... dłużej nie mogłam.... za bardzo mnie do tego ciągnie, żeby wam przesyłać kolejne rozdziały a poza tym przekonały mnie dwie osoby do tego żebym nadal to robiła i to właśnie im dedykuję ten rozdział <3 dziękuję dziewczyny za wsparcie :* Kocham <3 

poniedziałek, 8 września 2014

13. To niemożliwe.

Kiedy weszłam, zamarłam...
-Co ty tu robisz? Przypomniałeś sobie o nas? - powiedziałam z ironią
-Ania! - powiedziałam mama
- no co??? taka prawda....
-Cześć Aniu- podszedł i mnie przytulił odwzajemniłam uścisk bo bardzo za nim tęskniłam- wiesz... cały czas o was pamiętałem, ale jak widzisz miałem dużo wyjazdów i nie miałem jak przyjechać. Przepraszam cię za to.
- Ja to rozumiem to twoja praca... ale nie dzwoniłeś, nie wysłałeś nawet ani jednego sms.... martwiłam się....
bardzo za tobą tęskniłam.... teraz już nie jest jak dawniej....- powiedziałam smutno. Tak kiedyś bardzo byliśmy zżyci, nie odstępowaliśmy się na krok kiedy się widywaliśmy. Robiliśmy wszystko. To Piotrek zaraził mnie siatkówką. Dzięki niemu zawdzięczam te sukcesy. Zawsze miałam w nim oparcie. Zawsze mnie wspierał, ale do czasu. Do czasu kiedy się przeniósł do Rzeszowa. Wtedy kontakt się urwał. Pisał rzadko albo w ogóle od ostatniego sms minęło prawie 2 lata.... 
- Ja też tęskniłem nawet nie wiesz jak bardzo. Chciałem napisać bardzo często miałem wysłać sms, ale nie wysyłałem bo nie wiedziałem jak zareagujesz.... - odpowiedział niepewnie 
- Teraz już nie mam ci tego za złe. Chciałeś się rozwijać a ja nie mogłam ci tego utrudniać, zrozumiałam to dopiero niedawno. Ciesze się, że jesteś tak wspaniałym siatkarzem. Świetnie grałeś na Lidze Światowej - uśmiechnęłam się szczerze- i gratuluję wygranej. Kibicowałam ci z trybun. 
-Wiedziałem! Tak myślałem!- prawie krzyknął 
-Co???
-Bo na którymś z meczy spojrzałem w trybuny i zobaczyłem znajomą twarz, ale pomyślałem, że mam przewidzenia i olałem to a ty jednak byłaś. Czemu nie podeszłaś???- tym razem zapytał smutno
-Bo pomyślałam, że nie chcesz mnie znać i widzieć- powiedziałam poważenie a Pit spojrzał na mnie wielkimi oczami.- nie no żartuję stwierdziłam, że nie będę się pchać w ten tłum pomiędzy te "wasze" hotki - zaśmiałam się 
-Bardzo śmieszne.... nie wiesz jak to jest.... - powiedział lekko zły. Uwielbiałam się  z nim droczyć i uwielbiałam jak robi tą śmieszną minę jak się złości.- Dobra a teraz zmiana tematu. Do jakiej szkoły się dostałaś?
-Do logistyka, klasa mundurowa.
-Mmmmmm za mundurem chłopaki sznurem- powiedział poruszając brwiami
-Bardzo śmieszne....- powiedziałam z ironią. I nasz Piotruś się odgryzł za tamto. Zmienił się w tym Rzeszowie. nigdy taki nie był.
-Widzę, że się zmieniłeś w tym Rzeszowie... kto ma na ciebie taki wpływ???- próbowałam zmienić temat. Ale na marne.
- No co??? A nie? Pewnie za tobą cały czas się chłopaki uganiają.- zaśmiał się ale dla mnie to nie było śmieszne.- No jak to kto ma na mnie taki wpływ??? Igła i spółka.- powiedział żartobliwie
-Mógłbyś przestać z tymi chłopakami- lekko uniosłam głos.
-No ok... spoko. Nie denerwuj się. Chodź na spacer pogadamy bo widzę, że coś cię dręczy....
- To może do mnie do pokoju nie mam ochoty na spacer....- złapałam go za rękę i zaprowadziłam do pokoju.
-No, no, no, Ania!
-Co?
-Nie wiedziałem, że jesteś aż tak wielką fanką siatkówki.
-Przecież to oczywiste mam kuzyna siatkarza - a potem dodałam trochę ciszej żeby Cichy nie usłyszał- i też sama trenuje.
- Dalej trenujesz?- no i masz...usłyszał kurdeeee....- Ooooo to fajnie musisz do nas wpaść do klubu pograć.
-Tak planuję nadal trenować. Dziś nawet byłam w miejscowym klubie na próbnym treningu, ale nie mów nikomu bo to nie jest jeszcze pewne. A co do gry z wami odmówię, jeszcze mnie tam połamiecie.
-Nikomu nie powiem. Będziemy się starać nic ci nie zrobić. No nie daj się prosić.
-Piotrek proszę nie. Zobaczę, może kiedyś....
-Dobrze, a powiedz mi co się stało, że chodzisz smutna i co masz na ręce?! Cięłaś się?!
Zsunęłam rękaw i odwróciłam się w stronę okna. Poczułam jak spływa mi pojedyncza łza. Cichy podszedł i przytulił mnie od tyłu.
-Hej mała co jest??? Stało się coś?? Co albo kto był przyczyną tego, że się cięłaś?-milczałam- dobrze nie musisz teraz mówić jeśli będziesz chciała powiesz mi kiedyś tam. - pokiwałam głową- To może coś pooglądamy???
-Chciałabym, ale ty chyba dziś wracasz....



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej wszystkim. Chciałam was poinformować, że to chyba ostatni rozdział  na tej stronie.... :'(  zmuszacie mnie do tego żebym\ bloga usunęła..... :( bardzo się z nim zżyłam, ale nie mam wyjścia.... :( chyba, że stanie się cud i przynajmniej będą 4 komentarze.... to pomyślę nad tym alby pisać dalej.... jeśli usunę bloga, to i tak będę kontynuować opowiadanie chociażby dla siebie i kilku bliskich osób, bo widzę, że wam się nie podoba  a im tak. Będzie wtedy to moje pierwsze i ostatnie opowiadanie jakie kiedykolwiek napisałam..... dziękuję za uwagę i do widzenia jak na razie.... :( 

czwartek, 4 września 2014

12. Chwila prawdy...

Dziś postanowiłam iść na trening próbny. Pogoda nie rozpieszczała więc ubrałam granatowe rurki, czarną bluzę z napisem "Keep Calm and play (love) Volleyball" i do tego szaro-czarne air maksy a do plecaka wrzuciłam strój, nakolanniki i buty. Zrobiłam lekki makijaż i zjadłam tradycyjnie szybkie śniadanie czyli płatki z mlekiem. Ale zanim pójdę na trening muszę iść do szkoły, dziś szykuje się bardzo dużo kartkówek i sprawdzianów. Lekcje strasznie sie dłużyły. Na ostatniej lekcji co chwile patrzyłam na zegarek.
-Ania przeszkadzam ci?- zapytała nagle pani
- Nie ... to znaczy... przepraszam - powiedziałam zmęczona. Popatrzyła na mnie nauczycielka i kontynuowała lekcję, myślałam, że ta lekcja nigdy sie nie skończy.... Ale wreszcie! zadwonił ten upragniony dzwonek. Spakowałam piórnik oraz zeszyt do plecaka i wybiegłam jak poparzona z klasy. Kiedy wyszłam ze szkoły spotkałam pana Gondiego
-Cześć Ania!przyjdziesz dziś na trening? Chciałbym zobaczyć w końcu czy sobie poradzisz! Ale przypuszczam,  że tak - powiedział i posłał do mnie uśmiech nr.3862
-Jasne trenerze, chociaż nie trenerze tylko proszę pana. Bo to za wcześnie i nie chce zapeszać . - zaśmiałam sę - dam z siebie 200% i mam nadzieję, że mnie pan przyjmie.
- To do zobaczenia, ja muszę się jeszcze przygotować przed treningiem- odrzekł i odszedł.
Miałam jeszcze 40 min czasu więc postanowiłam coś przekąsić. Padło na restaurację niedaleko hali. Zamówiłam sobie lekką sałatkę z warzywami bo nie chciałam się "toczyć" po boisku gdybym zjadła coś innego. Gdy czekałam na zamówienie coś kazało mi zerknąć przez okno a tam zobaczyłam JEGO z tą niunią całujących się. Podciągnęłam rękaw, zerknęłam na nadgarstek i wszystko wróciło. Wyznanie "miłości", wypady do kina, długie romantyczne spacer, urocze miejsce niedaleko parku gdzie mnie zaprowadził, a potem przypomniało mi się jak zobaczyłam go wtedy z tą całą Alą, na koniec kłótnia. Spłynęła mi pojedyncza łza po policzku, ale szybko ją starłam, żeby nikt nie zobaczył. Byłam w rozsypce. Kiedy dostałam zamówienie szybko je zjadłam, zapłaciłam i pobiegłam pod hale, bo nie mogłam dłużej tam siedzieć. Wchodząc na halę spotkałam jakąś dziewczynę.
-Tu nie można wchodzić o tej porze nieuprawnionym.
-Ale ja na trening próbny.
-Aaaaaa to ty. Gondi nam mówił, że ma przyjść nowa rozgrywająca na próbę- uśmiechnęła się - Weronika jestem, pozycja : atakująca.
-Tak to ja - odpowiedziałam niepewnie - Ania Nowakowska. - Kiedy sie przedstawiłam weszłyśmy do budynku.
-Ooooo nazwisko Cichego - zaczęła się śmiać- Powiedz jeszcze, że jesteście spokrewnieni.
-Właściwie... to mój kuzyn. - Tak! Piotrek Nowakowski to mój dalszy kuzyn, ale nikomu się tym nie chwaliłam bo na pewno porównywali by mnie do niego. Wiem miałabym lepiej, wszyscy pewnie by mnie przyjęli tam gdzie chciałabym, ale chciałam na to zapracować. A powiedziałam to Weronice bo poczułam, że mogę jej zaufać.
- No co ty... serio?!
- Tak, ale daleki. Nie wiem czy mnie jeszcze pamięta....- odrzekłam- Mogę mieć prośbę?- a Weronika pokiwała głową- Mogłabyś tego nikomu nie mówić???? Nie lubię jak ktoś mnie inaczej traktuje, bo mam znanego sportowca w rodzinie.
- Nie ma sprawy. O! to tu. Nasza szatnia chodź się przebrać.
- Kurdee....boję się....-Powiedziałam smutno
-Czego?
-No, że mnie nie polubią dziewczyny i , że mnie nie przyjmie Gondi...
-Nic się nie martw. Dziewczyny są spoko. Na pewno cię polubią - uśmiechnęła sie przyjacielsko- No chodź.- i pociągnęła mnie do środka, a tam siedziało już kilka dziewczyn.
-Cześć laski!- krzyknęła Weronika- To jest Ania przyszła tu na próbę. Jest na rozegraniu.
- Cześć- powiedziałam niepewnie.
-No cześć! - krzyknęły wszystkie
- Super, że przyszłaś. Brakuje nam rozgrywającej, a tak w ogóle Kamila jestem, środkowa- uśmiechnęła się
- Ja jestem kapitanką tej drużyny. Mów mi Zocha. Ratujesz nam tyłki, serio... bo zbliżają się zawody i nie mamy właśnie pełnego składu....
-Cieszę się, że mnie miło przywitałyście. Dam z siebie 200 % żeby mnie przyjął Gondi- zaśmiałam się i usiadłam by się przebrać.
Gdy weszłam na halę zobaczyłam jeszcze kilka zawodniczek. Zapoznałam sie z nimi. Były bardzo miłe. Bardzo dobrze mi się z nimi rozmawiało, ale po pięciu minutach sielanka się skończyła przyszedł trener Gondi
-Dzień dobry wszystkim! Widzę, że się już zapoznałyście, więc nie muszę cię przedstawiać.- zwrócił się do mnie.- A teraz szybka rozgrzewka, poćwiczymy Anie czyli rozegranie prawy, lewy atak i krótka, potem zagrywka a na koniec meczyk.
Tak jak trener powiedział, tak zrobiłyśmy. Starałam się jak mogłam. Wylałam z siebie siódme poty na tych ćwiczeniach w końcu to od nich zależało czy zostanę przyjęta.Jeszcze mecz i zobaczymy co będzie miał mi do powiedzenia. Podzieliłyśmy się na dwie drużyny i zaczęłyśmy grać. Moja drużyna w pierwszym secie prowadziła 15:8 trzymałyśmy taką różnicę punktów do końca i wygrałyśmy do 18. W drugim secie przegrałyśmy do 23. Ale na koniec wygrałyśmy 3 i 4 set do 21 i 22. Trener cały czas mnie obserwował coś zapisywał. Strasznie sie stresowałam. Kiedy skończyłyśmy trening poprosił jeszcze nas na chwile i przemówił:
-Świetnie dziewczyny! Wronika musisz trochę popracować nad zakończeniem ataku bo widzę, ze nie potrafisz jeszcze dobrze prowadzić piłki w tąstronę w którą chcesz. Dominika świetnie z przyjęciem, oby tak dalej- rzekł do libero- a ty Aniu przyjdź jutro o 15 do biura prezesa i tam powiem czy cię przyjęliśmy. Dziękuję i  do jutra.
-Do widzenia - powiedziałyśmy chórem

W szatni:
- Ania byłaś świetna! masz jak w banku tą miejscówkę!- krzyknęła Zocha a reszta jej zawtórowała.
Gdy się przebrałam wychodząc pożegnałam sie ze wszystkimi i wyszłam z hali. Kiedy byłam niedaleko domu zobaczyłam samochód stojący przed bramą. "Ciekawe kto to"  pomyślałam
Kiedy weszłam do domu krzyknęłam:
-Wróciłam!
- Przyjdź do salonu, mamy gościa!- zawołała mama
Kiedy weszłam zamarłam....







~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no hej wszystkim <3 dziś dłuższy w rekompensacie, że tak długo czekaliście :)
jak tam w nowym roku szkolnym????
MŚ się zaczęły  a zablokowali otwarty polsat strasznie jestem zła bo nie mam Cyfrowego Polsatu :( a szkoda mi prawie 100 zl na transmisje.... wiec zostało mi śledzenie zmagań naszych orzełków w necie.... chyba że pójdę do babci !! ^.^   dziś chłopaki wygrali 3:0 z Wenezuelą i tak mamy kolejne 3 pkt więc uplasowaliśmy się na razie i żeby tak było cały czas na 1 MIEJSCU!  <3
dziś w szkole dostałam poproszona żebym zrobiła tabele własnie na MŚ i ją prowadziła, a dodatkowo dorzucała tam parę słów na temat poprzednich meczy :)
BARDZO WAS PROSZĘ O KOMENTARZE BO TO MNIE BARDZO MOTYWUJE DO DALSZEJ PRACY :)

wtorek, 2 września 2014

Przepraszam! :(

hej wszystkim :* bardzo Was przepraszam, że nie dodałam prawie miesiąc żadnego wpisu.... zrozumcie brak weny i brak czasu.... a poza tym pojawiały się często te wpisy dlatego ze napisałam chyba 5 rozdziałów do przodu wiec to dlatego a potem się skończyły  i był tego skutek ;(  w tym tygodniu powinien się pojawić chociaż jeden rozdział :)  jeszcze raz przepraszam i jutro albo w czwartek rozdział obiecuje w 100 % :*** a teraz baaaj ide oglądać meczyk <3 do boju Polskoooooo !!!!! 
Polska!!! biało-czerwoni!! 
Polska!!! biało-czerwoni!! 
Polska!!! biało-czerwoni!! 
Polska!!! biało-czerwoni!! 


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

11. Kochałam Cię idioto!

-No słucham- usiadłam na przeciwko i założyłam ręce
- To jest moja koleżanka ze szkoły Ala chciała, abym jej pomógł z matematyki bo sobie nie radzi.
-Z matematyki.... a jak się udziela jakichkolwiek korków z jakiegokolwiek przedmiotu to nie siedzi się w domu, bibliotece lub obojętnie w jakimś cichym miejscu?! a nie kurde na środku rynku?!
-No tak, ale ona nie chciała....
-Co nie chciała?! nie chciała się całować i obmacywać?! nie widziałam, żeby zaprzeczała, ty z resztą też...- wstałam ze złości, nie chciałam tego idioty widzieć na oczy, chciałam go wyrzucić, ale okazałam się za słaba
- Aniu, ale to ja ciebie kocham!
- To czemu lizałeś się z jakąś Alą na środku rynku?!-cisza - jakbyś mnie kochał to byś tego nie zrobił- i opadłam na łóżko w bezsilności zalana łzami a on nic nie powiedział- jak ci mam zaufać? skąd mam pewność, że to był raz? a nie kilka razy?? no powiedz spotykałeś się z nią wcześniej i też tak było?
On siedział na przeciwko mnie spuścił głowę i nic nie powiedział, ale dla mnie to była odpowiedź. Już wiedziałam co teraz nastąpi, ale chciałam się jeszcze upewnić.
- Popatrz mi prosto w oczy i powiedz, że mnie kochasz.
-....
-No zrób to!
-....
- A jednak. Wiedziałam. Czyli byłam twoją zabawką.- Pociągnęłam nosem i powiedziałam ciszej- Ja cie człowieku kochałam a ty mnie tak zraniłeś.... myślałam, że naprawdę odwzajemniasz te uczucia. Jak widać myliłam się. Z nami koniec. Teraz już nawet nie wiem czy był nawet początek. I jak dobrze ci się mną bawiło???  Nie chce cie widzieć, nie chce cie znać, wynoś się stąd. - Nawet nie miałam już siły żeby krzyczeć. Kiedy wychodził nawet na mnie nie spojrzał tylko wyszedł. A ja siedziałam bezsilna, sama, zalana łzami. Wszystko straciłam.Tego wieczora postanowiłam zaprzyjaźnić się z pewną dziewczyną. Pierwsze odczucie to ból, ale z każdą kreską czułam spokój, opanowanie, ulgę. To było wspaniałe uczucie. A krople kapały jedna po drugiej. Byłam w innym świecie.Bardzo ją polubiłam, dawała mi ulgę po tym co zrobił mi Patryk. Byłam jej za to wdzięczna. W głowie powtarzałam sobie "Kochałam Cię idioto. To dzięki Tobie się z nią zaprzyjaźniam. Nienawidzę Cie!". Z nią zaczęłam nowe, życie, nowy własny świat. Wielu ludzi ułożyło sobie z nią świat a nazywali ją ŻYLETKA. Po tym spotkaniu wytarłam rękę ręcznikiem i wrzuciłam go do koszyka na brudne ubrania. Po tym rytuale wróciłam do pokoju, założyłam pęczek bransoletek na rękę, żeby nie było widać ran i zdzwoniłam do mojej kuzynki Zosi:
- hej - powiedziałam smutno
- hej, co się stało??- zapytała przejęta
- mogłabyś przyjechać do mnie? - zapytałam ze łzami w oczach
- no ok będę za 15 minut
- ok czekam
Po 15 minutach przyjechała z pełną reklamówką pełną słodyczy.
-Pomyślałam, że się przydadzą
- I dobrze myślałaś - i zaczęłam płakać
- Ej mała co jest?
- Co jest? ten idiota mnie nie zdradzał i na dodatek nie kochał- wybuchłam większym płaczem
- Ciii, już spokojnie. Dopilnuje, że o nim zapomnisz. A teraz przestań płakać i oglądnijmy sobie jakąś komedie bo trzeba zjeść te słodycze. - powiedziała
- No ok - uśmiechnęłam się niepewnie - to co oglądamy???
Padło na "Millerów", ale się uśmiałyśmy. Nawet nie zauważyłam, a zapomniałam o tym debilu co mnie tak zranił, ale to tylko na chwile bo blizny które zostaną na ręce będą mi o tym przypominać. Nagle Zosia skoczyła na równe nogi kiedy zobaczyła która godzina.
- Jejku, ale już późno! Ania ja muszę lecieć. Bartek na mnie czeka.
- No ok, ale daj znać jak dojedziesz i dziękuję, że przyjechałaś. - ucałowałam ją na pożegnanie i krzyknęłam jeszcze kiedy wsiadała do samochodu. - A i pozdrów Bartka.
- Ok! Pa! Trzymaj się tam.
Bartek chłopak Zosi jest siatkarzem w BBTS-ie w Bielsku-Białej. Poznali się na jednym z meczy który grali bodajże z Effectorem Kielce. Podczas rozgrzewki kiedy przechodziła koło parkietu dostała niefortunnie uderzona piłką własnie przez Bartka i tak zaczęła się ich znajomość.
Po odjeździe Zosi poszłam zrobić sobie herbaty i poszłam do pokoju. Sprawdziłam wszystkie możliwe portale społecznościowe i poszłam oddać się w ręce Morfeusza.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
i... kolejnyyyyy :) pomału zaczyna się coś dziać :) proszę komentujcie :)

niedziela, 10 sierpnia 2014

10. Kochanie.... ja Ci to wytłumaczę.

Kolejne dni mijały bardzo szybko. Szkoła,  spotkania z Patrykiem, spanie i tak w kółko. Patryk zabierał mnie to na spacer, to do kina albo spędzaliśmy czas w domu. Czas leciał. Nie zauważyłam a już była połowa semestr. Ale nie o tym mowa.  Między mną a moim chłopakiem coś zaczęło się psuć... Wypominał mi często, że spędzam częściej czas z Patrycją i Dagą a nie z nim. Coraz częściej kłóciliśmy się o błahostki.

Któregoś wtorku na WF-ie:

- Ania ty trenowałaś siatkówkę?- zapytał zachwycony pan Gondi (tak go nazywano)
- Tak, na rozegraniu a co?
- Bo jestem trenerem w jednym z klubów i pomyślałem, że może chciałabyś grać?
-Ja? No pewnie! Właśnie szukałam klubu, żeby pograć.
- To wpadnij  do nas. Treningi odbywają się we wtorki, środy i piątki, na razie przyjdziesz tak na próbę i jak ci dobrze pójdzie to dostaniesz wszystkie papiery i zostaniesz członkinią klubu.- napisał mi na karteczce adres gdzie znajduje się hala i dał mi ją kiedy wychodziłam z zajęć. Ta karteczka przykuła uwagę kilku dziewczyn, ale nie powiedziałam im niech je zżera ciekawość.Po lekcjach w busie Magda nie wytrzymała:
-Ej Ania no powiedz!- wystrzeliła
-Ale co??- Udawałam, że nie wiem o co chodzi
-Powiedz o co chodziło Mariuszkowi i co na tej kartce napisał
- Swój numer telefonu- powiedziałam złośliwie
-Ale śmieszne- powiedziała naburmuszona
-No dobra powiem ci...-przeciągałam i zamilkłam
Po minucie:
-Ekhemmm....
-Ale teraz???- zapytałam głupkowato
-No a kiedy???- zapytała zła
-No więc....
-Anka nie denerwuj mnie!- krzyknęła
-No nie krzycz! Już mówię - dobrze, że wyszłyśmy z busa bo nieźle by się na nas patrzyli ludzie - Dostałam propozycje grania w klubie w którym Mariusz jest trenerem. Napisał mi adres hali gdzie odbywają się treningi.
-Aaaa... ciesze się. Ania będzie zawodową siatkarką!
-Hahahaha cicho bądź! ludzie się na nas patrzą....a poza tym jeszcze nie od razu zawodowa siatkarka.
- Oj tam oj tam, ale i tak się cieszę
-Ja też jutro albo w piątek mam się wstawić na próbę a potem może będę członkinią klubu.
- To trzymam kciuki. O! mój bus. Dobra ja lecę , paaa - i ucałowała mnie na pożegnanie
- No pa pa

Wracając już do domu stwierdziłam, że pójdę sobie rynkiem i po siedzę chwilę na ławce. Lubie patrzeć na zabieganych ludzi którzy gdzieś się spieszą, albo na dzieci bawiące się przy fontannie. Coś mi podpowiedziało żebym tym razem popatrzyła na jedną z ławek. To co tam zobaczyłam zaszokowało mnie. Był to mój kochany chłopak z jakąś laską i jako wisienka na torcie całowali się. Byłam w szoku miałam ochotę tam odejść i dać mu z przysłowiowego liścia, ale stwierdziłam, że nie będę robić awantury na środku rynku. Zrobiłam dyskretnie zdjęcie, które posłuży jako dowód i wróciłam do domu bo odechciało mi się siedzenia na rynku.
Wieczorem kiedy Patryk przyszedł i leżeliśmy na łóżku postanowiłam z nim porozmawiać.
-Dziś jak wracałam z busa do domu bardzo mnie coś zaciekawiło i zrobiłam tego zdjęcie. Zobacz jakie fajne.- i podałam mu telefon. Kiedy to zobaczył zbladł.
-Kochanie.... ja... ja ci to wytłumaczę....




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no i co tam??? przepraszam, przepraszam, przepraszam :( obiecałam i nie dotrzymałam słowa :(
wybaczcie i bardzo proszę komentujcie to mnie motywuje do dalszej pracy :) a i dziś pojawiło się coś takiego jak "Informowani" (patrz prawa strona pod rozdziałami xD ) możecie zostawiać linki do swoich profili na ask'u a  ja będę was tam informować o nowym wpisie :P

poniedziałek, 28 lipca 2014

9. Błysk w oczach.

Kolejnego dnia:

Było mi ciężko wstać, ale jakoś dałam rade. Dziś pierwszy dzień nauki. kiedy wstałam poszłam do łazienki wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Wróciłam do pokoju i założyłam czarne rurki, białą bokserkę i koszulę. Zjadłam śniadanie i poszłam na przystanek. Tam czekała już na mnie Magda:
-Cześć Ania no i jak gotowa?- zapytała
-No... Chyba... Nie... Nie wiem- odpowiedziałam niepewnie
-Ej no damy radę- powiedziała uśmiechając się i wsiadłyśmy do busa. Jak to ja lubię jechać w ciszy, albo ze słuchawkami w uszach więc tak zrobiłam a koleżanka poszła w moje ślady.

Andrychów, szkoła:
-Gdzie mamy iść?-  zapytała
- No właśnie nie wiem...
- Logistycy z Wadowic??- zapytał nieznajomy pan
-Tak -odpowiedziałyśmy razem
- Mieliście być na 7.10 a jest przed 8 -Powiedział ze złością w głosie
-Nam w Wadowicach powiedzieli, że mamy przyjechać tu na 8.00- odpowiedziałam a Magda siedziała "cicho jak myszka".
-To wam źle powiedzieli. Od przyszłego tygodnia macie przyjeżdżać na 7.10, możecie iść na lekcje. Teraz macie zajęcia wojskowe. Życzę powodzenia.
Pokiwałyśmy głowami na zgodę i poszłyśmy niepewnie do klasy. Strasznie się przeraziłyśmy tego nauczyciela mam nadzieje, że już go nie spotkamy albo nie będzie nas uczył... Pierwsze wrażenie po wejściu do klasy to wszystkie oczy zwrócone w naszą stronę. Strasznie się speszyłyśmy.
-Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie...
-Czemu tak późno?! Mieliście być na 7.10. - rzekł z wyrzutem pan pułkownik
-Bo pani wychowawczyni u nas w Wadowicach przekazała nam, że mamy przyjechać tutaj na 8.00 i dlatego/
- No już trudno, ale musicie zapytać kolegów co mówiłem na poprzedniej lekcji bo nie chce mi się powtarzać...
Usiadłyśmy i słyszałyśmy jakieś szepty, pewnie o nas, ale olałyśmy to. Po lekcji zapoznałyśmy się z ludźmi z klasy, w końcu będziemy się z nimi uczyć we wtorki. Po zajęciach wojskowych mieliśmy WF, no w końcu coś dla mnie. Tylko tym razem mieliśmy takie organizacyjne sprawy. Siedziałyśmy sobie z Magdą spokojnie na korytarzu aż tu nagle ktoś koło mnie przystanął. Zerknęłam w górę nieznajomy spojrzał na mnie, uśmiechnął się i poszedł w stronę, w którą wcześniej się kierował. Był bardzo wysoki pomyślałam "Uuuu mógłby być siatkarzem''.  Po dzwonku poszłyśmy do sali, zajęłyśmy ławkę i czekałyśmy na nauczyciela. Jak się okazało nieznajomy był nauczycielem wychowania fizycznego. Przedstawił się jako Mariusz Gądor, opowiedział co mniej więcej będziemy robić na WF-ie. Potem przedstawiliśmy się i mówiliśmy w co lubimy grać, trenujemy itd. Kiedy powiedziałam, że trenowałam siatkówkę trzy lata zobaczyłam w jego spojrzeniu błysk. Czułam, że coś się święci. Rozmawialiśmy bardzo długo. Po WF-ie wracałyśmy do domu.

W busie:

- Powiem ci, że fajni ludzie, nauczyciel od WF-u też spoko, jedyne co to pułkownika się obawiam. - powiedziałam
- Dlaczego? Myślę, że będzie spoko, ale zwróciłam uwagę, że pan Mariusz? no, gość od WF-u  przyglądał ci się. To mnie troszkę zdziwiło...
- Eeee tam, może ci się przewidziało.- Odpowiedziałam
- No nie wiem.... może- rzekła niepewnie.
Po naszej krótkiej konwersacji o nauczycielach Magda włożyła słuchawki, a ja patrzyłam przez okno całą drogę do Wadowic.
Popołudniu spotkałam się z Patrykiem, poszliśmy na długi romantyczny spacer a potem do niego. Pooglądaliśmy filmy, dowiedziałam się, że będzie miał rodzeństwo.
-Oooo, jak się cieszę
-Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo- powiedział szczęśliwy.
-Muszę się zbierać bo jutro szkoła...
- Kurcze już? No dobrze, leć, Kocham Cię.
- Ja ciebie też- i pocałował mnie na pożegnanie. A ja nagle przypomniałam sobie o Michale. Postanowiłam, że jak wrócę to napiszę do niego.

W domu:

-Wróciłam! - zawołałam- Mam coś zrobić?- zapytałam mamy kiedy weszłam do kuchni, żeby coś przekąsić
- Nie, a jak tam u Patryka??
- Wszystko ok, ma mieć rodzeństwo.
- To super! Na pewno się cieszy. - powiedziała zaskoczona Agata
- Bardzo, jest prze szczęśliwy , dobra zjem coś i idę spać bo jutro szkoła.
Zjadłam szybko płatki z mlekiem i poszłam do swojego pokoju po piżamę. Po kąpieli wzięłam telefon i napisałam do Michała/:

Ja: Hej :* Co tam u Ciebie? Bardzo się stęskniłam :)
Od Michał: No hej :* wszystko ok :) dużo się dzieje. Po Twoim wyjeździe poznałem dziewczynę ma na imię Ola. Jest bardzo sympatyczna, codziennie  się spotykamy, musisz ją poznać :) na pewno się dogadacie. Ja też się bardzo stęskniłem  :)   A co u Ciebie?
Ja: Oooo :) to fajnie :) Spotykajcie się, spotykajcie! A za niedługo będziecie razem :P  Z wielką chęcią ją poznam :) Co u mnie? wspaniale! :) Nowa szkoła, nowi ludzie i jestem w związku, czego chcieć więcej? A pro po szkoły... muszę kończyć bo jutro szkoła :P Paa :* 
Od Michał: Szczęściara... Na razie. 

Ostatni sms od Michała bardzo mnie zastanawiam... Chyba nadal coś do mnie czuje, bo odniosłam takie wrażenie, że się bardzo zezłościł jak napisałam o moim związku, ale nie przejęłam się tym zbytnio.W końcu on też kogoś poznał. Stwierdziłam, że nie będę dalej o tym myśleć i poszłam spać. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no to co??? dziś dłuższy bo wczoraj już nie miałam siły pisać więcej.... komentujcie bardzo proszę to mnie motywuje do dalszej pracy :) 

niedziela, 27 lipca 2014

8. Tu jest pięknie.

Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że weszliśmy na wzgórze gdzie rosło wielkie drzewo a pod nim zostały postawione dwie ławki. Usiedliśmy na jednej z nich i zauważyłam, że stąd widać panoramę miasta a za nami rozciągała się łąka. Było wspaniale, nigdy nie widziałam piękniejszego widoku.
-Mieszkam tu tyle lat a nie wiedziałam, że jest takie miejsce.-mówiłam z podziwem-Jak ty to miejsce znalazłeś?
-Któregoś dnia wybrałem się na spacer bez żadnego celu, szedłem przed siebie i jakoś tak tu trafiłem.
- Jest wspaniale
- Wiedziałem, że ci się spodoba. - i pocałował mnie w policzek
Siedzieliśmy na ławce długo. Bez przerwy w ciszy, nie przeszkadzało nam to lubiłam tak z moim chłopakiem przebywać. Byłam zauroczona tym miejscem. Kiedy wracaliśmy było już ciemno i zimno.
-Zimno ci??- zapytał z troską
-Tak trochę... - Mój ukochany zdjął bluzę i założył mi ją na ramiona- nie zabierz ją bo tobie będzie zimno.
- Nie chcę by mojemu skarbowi było zimno i żeby się rozchorował.- pochylił się i dał mi soczystego całusa
Wracaliśmy bardzo długo nie chciałam się z Patrykiem rozstawać, bardzo dobrze się przy nim czułam. Gdy doszliśmy do domu było dobrze po dwudziestej drugiej, a kolejnego dnia miałam być w szkole o 8.00 i to jeszcze w Andrychowie. Pożegnałam się z Patrykiem długim pocałunkiem i weszłam do domu. Pobiegłam do pokoju zabrałam piżamę i wzięłam szybki prysznic. Zjadłam jabłko na kolację, bo ja nie jem nic ciężkiego wieczorem, w ogóle kolacji nie jem.Napisałam jeszcze na facebook'u do Magdy, żeby czekała na mnie rano na przystanku i poszłam spać.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
dziś krótszy... ;/ brak weny, załamka i wgl...
w najbliższym czasie pojawi się zakładka "informowani" będziecie mogli zostawić swoje linki do profili na asku :) także obserwujcie a pod tym postem możecie już zostawiać linki :) całuski :***


poniedziałek, 21 lipca 2014

7. Kocham Cię

W pewnym momencie ktoś wylał na mnie wodę. Okazało się, że był to sąsiad Patryk.
- Jak mogłeś?! - wykrzyczałam śmiejąc się. Skoczyłam na równe nogi i pędem pobiegłam po węza ogrodowego i zaczęliśmy się lać wodą. Po naszych wygłupach suszyliśmy się na hamaku.
- Głupek- i uderzyłam go w bok
- Oj tam chciałem ci umilić życie - zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać.
- Hahaha Patryk przestań!
- To za tego głupka - i nadal mnie łaskotał. Mało co nie spadliśmy z hamaka.
- Hahaha... co mam hahahah... zrobić żebyś przestał? hahah...
-Hmmm... no nie wiem...- i nadal mnie łaskotał
- No przestań! Błagam!! Zrobię wszystko co będziesz chciał - i w końcu przestał
- Wszystko?- zapytał i podniósł brew
- Tak, ale nie łaskocz mnie już- powiedziałam pewnie
Nie zwróciłam uwagi a Patryk leżał nade mną i patrzył mi głęboko w oczy.Był nachylony na niebezpieczną odległość. Coraz bardziej się przybliżał, aż w końcu połączył nasze usta.Całował delikatnie i niepewnie pewnie bał się, że mu ucieknę, ale w głębi duszy chciałam tego. Ten pocałunek był długi i delikatny. Kiedy oderwaliśmy się od siebie on nadal był nade mną złączył nasze czoła i głęboko patrzył mi w oczy. Po chwili powiedział::
- Ania... Kocham Cię- i znowu mnie pocałował
- Ja ciebie też- i dałam mu całusa. Wiedziałam co mówię bo od dawna bardzo mi sie podobał.A on po chwili to samo powiedział. (co on mi w myślach czyta? :D )
- Od bardzo dawna mi się podobasz. Chciałem ci powiedzieć, ale nie było kiedy i okazji. - Przerwał na chwile i dalej powiedział- Co będziemy tu siedzieć, chodźmy na spacer.
- Możemy, tylko zaczekaj idę się przebrać i idziemy.
Pobiegłam szybko do domu, ubrałam białą bokserkę, krótkie spodenki i żółte vans'y. Rozczesałam włosy i poprawiłam rozmazany makijaż. Wracając nie mogłam uwierzyć w to co się przed kilkoma minutami wydarzyło.Przyszłam z wielkim bananem na buzi i zapytałam:
- To co idziemy?
- Jasne słońce. Chodźmy może na miasto- Wstał, złapał mnie za rękę i poszliśmy. Spacerowaliśmy po rynku, posiedzieliśmy na ławce przy fontannie. Nagle przypomniały mi się wakacje, Michał i posmutniałam. Ciągle dręczyły mnie te wspomnienia z wyjazdu nad morze, ale w głębi duszy tęskniłam za Michałem, za naszymi rozmowami, wygłupami.
- Co się stało kochanie? Nagle posmutniałaś.
- Nic się nie stało - i uśmiechnęłam się do niego niepewnie
- Nie cieszysz się, że jesteśmy razem?
- Ciesze się, cieszę. Jak ci coś takiego mogło przyjść do głowy?

- Nawet nie wiem. Dobra dość tego lenistwa wstajemy i idziemy - nagle sie ożywił
- A było tak fajnie... Nie chce mi się nigdzie stąd ruszać...
- No chodź nie daj się prosić
- Ehhh... Gdzie?
- Niespodzianka - powiedział i uśmiechnął się cwaniacko
- Jak mi nie powiesz nigdzie nie idę.- wyprostowałam się, założyłam ręce i pokazałam mu język
- Nie to nie - i sobie poszedł a ja nadal siedziałam na ławce. W końcu  się zlitowałam i poszłam za nim. W końcu krzyknęłam bo nie zauważył, że idę:
-No zaczekaj! - dogoniłam go i kontynuowałam - pierwsze mówisz żebym szła a teraz mi uciekasz.
- Oooo księżniczka raczyła wstać i iść. Nie chciałaś iść to poszedłem...
- Jestem Ania a nie księżniczka - i pokazałam mu język
- Dobra a teraz zamknij oczy
Zrobiłam jak kazał i złapał  mnie za rękę. Szliśmy bardzo długo. Cały czas zżerała mnie ciekawość gdzie on to mnie prowadzi.
-Mogę już otworzyć oczy??
- Nie, jeszcze kawałek
- Ehhhh... no kiedy ?- kontynuowałam
- Weź przestań bo nie zaprowadzę cię tam.
- Kurdeee.... no dobra- odpowiedziałam niechętnie.Po kilku minutach zatrzymaliśmy się.
-No dobra już możesz otworzyć oczy....


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no hej wszystkim :* na początku chciałam przeprosić za tak długą nieobecność.... ale teraz przynajmniej raz w tygodniu będą pojawiać się kolejne części :) obiecuje :**
jako rekompensata w tym tygodniu dodam 3 albo 4 części :)
a wgl  jak wakacje mijają?? bo mi bardzo fajnie ostatnie dwa tygodnie na mazurach :) a wy jak spędziliście te ostatnie 3 tygodnie i na reszte tygodni jakie plany macie??? pozdrawiam :***